Od zawsze chodziła w spódniczkach,
a włosy jej długie i czarne -
błyszczały, gdy biegła na zbiórkę,
okryta harcerskim mundurkiem.
Od zawsze, nikt nie wie odkąd,
jej włosy niemyte szare,
uśmiech na twarzy przepitej,
widzieli ci, którzy dalej
byli od Zdziska gołębi,
od jego słupów, konarów.
Mówili - ech, jak ta Elka
stoczyła się z nim na starość.
Bo on i ona wciąż razem -
toczyli, toczyli się ściegiem,
co nie znał pytań o jutro.
Trwali spokojnie nad brzegiem
przepaści - nie widział Zdzisek
a Ela nie czuła strachu,
gdy gwiżdżąc codziennie do ptaków,
spadali powoli z dachu.
Dziś rano, dziś rano - w sklepiku -
przy krzyżu, przy krzyżu, mój Boże -
mówili - ten Zdzisek znów śmierdzi.
Zgarbiony, łzy ciche ocierał -
umarła... Umarła mi Ela!
Dodane przez Milianna
dnia 17.11.2019 23:06 ˇ
13 Komentarzy ·
517 Czytań ·
|