Codziennie tak samo,
w tym samym pośpiechu...
Czasem, jako wierszopisarze, ogromni
pasją i obietnicą nici Ariadny,
szamani sensu zwiedzionego uległością
pojęć dziedzicznych, nabytych i spolegliwych,
nieufni szańcom i stosom
- rzucamy głodnym na pożarcie,
ogryzione kości
słów nagich bez desygnatu.
- Może obrosną mięsem błędu?
Jeśli kupczymy dniami nadziei
i nocy naszych dziadów,*
gdy nie jesteśmy już poetami,
- chichocze prawie-wierszem, kłamstwo.
Wtedy za prawdę starczy
i rozstanie z... kropką.
Jeszcze wsobni
- lustrzani na wszelkie sposoby -
zmarniałego czasu wypróbowani magistrowie,
nazbyt łatwo - zwycięzcy,
nienasyceni
- upadamy na duchu.
A jednak, następnego ranka
podnosimy się z kolan - rośniemy.
Zmurszałe słowa cucimy
w drodze wyjątku
- w drodze
znad przepaści.
* Patrz: niemiecki obóz koncentracyjny Stutthof w obrębie Wolnego Miasta Gdańska
Dodane przez Grzegorz Moss
dnia 08.09.2019 07:42 ˇ
9 Komentarzy ·
651 Czytań ·
|