Jest w teatrze na kurtynie
Ktoś, kto być tam nie powinien,
Ktoś, kto tam zamieszkał sobie,
Gdzieś, gdzie widać na niej drzewo,
I się huśta w strony obie,
Czyli w prawo oraz w lewo.
To mól - teatroman, krytyk,
Mól - aktorskiej sztuki znawca,
Zbieracz fajek wyśmienitych,
I ubiera się u krawca,
Mól - arbiter, co się zowie,
Ponoć uczył się w Krakowie.
Na kurtynie - rzecz to jasna -
Mól nie siada na premierach,
Lecz przysiada raz po raz na
Sukniach, szalach, koliach nieraz.
Zachwycone sztuką panie
Dostrzec mola nie są w stanie.
Kiedy jednak - co się zdarza -
Gra nie klei się aktorom,
Na widowni - znać po twarzach -
Koncentrację diabli biorą,
A że mól jest im niemiły,
Panie klaszczą z całej siły.
Klaszcze jedna, to nie koniec,
Zaraz druga bije w dłonie,
Trzecia, czwarta, młoda, stara,
Cała sala klaszcze zaraz.
Dla aktorów są to - wierzę -
Najpiękniejsze dni w karierze.
Dodane przez Maciek Froński
dnia 20.08.2019 10:30 ˇ
8 Komentarzy ·
432 Czytań ·
|