Samotny jeździec w mroku mrok, w czerń czarną spieszy konia
Chce w nocy noc upowić krew, co skrzepła mu na dłoniach.
I nie wie suchej olchy pień, i nie wie cichy syk w tarninie,
Gdy obok łopot - jeźdźca cień - jak mgła jesienna się przewinie.
Wtem kwiat miesiąca - lustro skier - zasnuwa stal i dymy
I tylko w rękach płonie rdza, i szuszczą w trawach jakieś dziwy!
Odległy pomruk pośród chmur i błysk wśród boru niknie
I las rozrywa w strępy wichr i pruje spokój wytchnień...
O gnaj wierzchowcu póki sił! Już szczęki dziupl dębina szczerzy
O gnaj przez łęg, o gnaj przez ols! Nic, że się piana śnieży!
Zastępy widm - o Gwiazdo strzeż! - Z ruczaju mkną ku wędrowcowi
I w pożóg sieć, i w ostrze kłów zbrodniarza chcą upowić!
O przyjdzie czas, gdy w serce złe rozgrzaną stal mu wwiercą
O przyjdzie czas, gdy krzykną w twarz, zbolałą twarz: "Morderco!"
Dodane przez Numenelen
dnia 15.09.2007 22:29 ˇ
5 Komentarzy ·
787 Czytań ·
|