Czułam jak święto,
a potem nic.
Ptaki zamilkły na moment
mojego jęku.
Mówi się przejście
na stronę tęczy, tę bardziej kolorową.
Szloch, zwykle lament.
Myłam podłogę, myłam podłogę.
Tak, jakbym chciała wyrzucić z domu
cierpienie, krzyk, chorobę.
Po prostu... Myłam podłogę.
Cisza się słała, pod sufitem
jakieś nieznane obrazy.
Nie mogłam płakać
i nie chciałam, i płacz
u innych mnie drażnił.
Czułam, że trzeba myć podłogę,
że ma być cicho, czysto.
Na święto zawsze się sprzątało
dom, całą rzeczywistość.
Dodane przez Milianna
dnia 17.05.2019 22:02 ˇ
11 Komentarzy ·
534 Czytań ·
|