Dzień jak promień słońca przemknął w mgnieniu oka,
Wiatru szept za sobą wlekąc,
Horyzontalne myśli błądzące gdzieś w obłokach,
Swoją niespójnością piekąc
Przeplatane poplątaniem jednej spójnej nie wskazują,
Przebijając się na wylot,
Trwają niepoukładane, cichość nocy wciąż blokując,
Jedna drugą ciągle myląc.
Rozszarpują jak sęp hienę,
Bój o światło dzienne tocząc,
Pragnąc tu za wszelką cenę,
Spokojnie, bez natchnienia spocząć.
Opadają do dna ziemi, by się wybić ponad chmury,
Błądzą, biegną jak najwyżej,
Przystają, i tak się nie dogonią wpadając do czarnej dziury,
Z wysokości upaść niżej,
Chcą być wielkie, niedostępne, oczarowując swą naturą,
Drepczą wokół osi czasu,
I w zgiełku ciszy rozpływają się pod tamtą chmurą,
Myląc wszystko bez hałasu.
Dodane przez bamzaj
dnia 12.09.2007 18:54 ˇ
7 Komentarzy ·
504 Czytań ·
|