w niedzielne popołudnia kiedy słońce skrzy się
dość nisko nad dachami sklepików kawiarni
gdy żar miasta gwar ulic stapia się z zaciszem
lubię siadać przy brzegu niebieskiej fontanny
i przyglądam się cicho bawiącym się dzieciom
z których każde wpatrzone w toń zwierciadła wisi
z uśmiechem od zabawy i płaczem przed stratą
trwoniąc z pluskiem miedziane grosze lub guziki
jest w tej chwili skupionej wokół tafli szklistej
wśród mieniących się błysków i załamań koła
coś co w głębi spojrzenia odmienia - najskrytsze
i na twarzach blask szczęścia potrafi wywołać
|