Droga
Wieźli nas pociągiem, to był wagon bydlęcy.
Matka tuliła obrazy - święty Jan i karmiąca
Maria, o moim imieniu. Błogosławiła
w nieszczęściu. Mówili, że bliska Słońcu.
W rogu stał wielki kufer, w nim ukryli Żyda.
Nie wiedziałam po co. Może nie miał papierów,
a może miał złoto? Jechała z nami krowa,
bez niej byłoby źle. Ona, zawsze pierwsza.
Kiedy pociąg stawał - piła dużo wody,
my, szukaliśmy trawy.
Ta droga była długa, śmierdziało kałem, moczem.
Rodzice się kochali, nie czekając na "potem" -
i Żyd nie przeszkadzał - po tych samych torach
jechaliśmy przed siebie, a każdy o czymś marzył.
Przytulał... do miraży.
Dodane przez Milianna
dnia 02.02.2019 05:17 ˇ
7 Komentarzy ·
618 Czytań ·
|