Zbudowałam wieżę z łez zimnych kamieni.
Siedzę nocą w oknie witrażowych szyb,
Wpatrując się ciągle w srebrzyste sumienie,
Co broczącym sierpem wśród obłoków lśni.
Poczerniało niebo dawnych ideałów,
Jak strup, zrywam z serca chwastu krwawy kwiat.
Korzeń gniewem palę w duszy popękanej,
Garściami popiołu zasypuję świat.
Pozostanę w ciemni, szukając odbicia.
W księżyca źrenicy bądź w lodowej krze.
Osocze me krzepnie, stygnie moje życie.
Jedynym ratunkiem hibernacja w śnie.
Obudźcie mnie wczoraj, kiedy być umiałam,
Albo za lat setki, jeśli wymrze lud.
Dzisiaj eutanazji poddać chcę się śmiało,
Bo w tym świecie tylko męki są i brud.
Dodane przez Tristia
dnia 09.09.2007 18:40 ˇ
7 Komentarzy ·
769 Czytań ·
|