Wielkie wojny powstają z takich zwykłych spraw,
gdy chłopiec trzyma za rękę mamę, by nie upadła,
a ona kurczowo trzyma za nadgarstek tatę, co odchodzi i jego ręka tak długa już jest, że zamknąć drzwi się nie da,
przeciągi będą ją budzić w każdą noc.
Ona już nie zaśnie przez ten wrzask, co z szeptu zrodzony jak nożyk z kuchennej szuflady - jesteś najgorszy, przez ciebie to wszystko, masz w oczach jego błysk, rzucasz jego cień, zostaw mamo ten nóż, już więcej krwi nie mam - pozwól mi spać.
A potem wychodzi, idzie w życie, w kieszeni ma garść kasztanów,
a w oczach morderczy
strach.
|