Na wyjazd mojego pana
Boleję, ale złości nigdy nie pokażę,
Kocham, mimo to daję pozór nienawiści,
Działam, jednakże nigdy nie w jawnym zamiarze,
Zdaję się całkiem niema, niemniej mówię w myśli,
I jestem, i mnie nie ma, zamarzam i płonę,
Kiedy to mam się nagle zwrócić w jego stronę.
Jak cień jest moja troska i tak trwamy obie:
Goni mnie, gdy uciekam, ucieka, gdy gonię,
Stoi i leży przy mnie, robi, co ja robię,
Jego zaś troska sprawia, że ronię łzy po niej.
Nie mam środków, by w duszy uwolnić się odeń,
Na troskę koniec świata będzie miał metodę.
Niech łagodna namiętność w mej głowie zagości,
Jestem jak śnieg, co taje, na wszystko pozwolę;
Bądź delikatna albo okrutna, miłości,
Daj mi płynąć lub tonąć, być w górze lub w dole.
Dozwól żyć tak, bym z życia mogła być kontenta,
Lub każ umrzeć, miłości niech już nie pamiętam.
przełożył Maciej Froński
I oryginał:
I grieve and dare not show my discontent,
I love and yet am forced to seem to hate,
I do, yet dare not say I ever meant,
I seem stark mute but inwardly to prate
I am and not, I freeze and yet am burned.
Since from myself another self I turned.
My care is like my shadow in the sun,
Follows me flying, flies when I pursue it,
Stands and lies by me, doth what I have done.
His too familiar care doth make me rue it.
No means I find to rid him from my breast,
Till by the end of things it be supprest.
Some gentler passion slide into my mind,
For I am soft and made of melting snow;
Or be more cruel, love, and so be kind.
Let me or float or sink, be high or low.
Or let me live with some more sweet content,
Or die and so forget what love ere meant.
Dodane przez Maciek Froński
dnia 04.12.2018 15:44 ˇ
13 Komentarzy ·
666 Czytań ·
|