To coś, co we mnie się szamotało,
ciepłe, jaskrawe, wchodzące w białość.
To pastelowe, to ogniste -
to, we mnie -
ufne i najczystsze.
To coś - jedyne - dziś zabrane.
Ktoś zabił, zgasił ten kaganek
światła, którego tyle dając,
zawsze w szerokich niosłam dłoniach,
którym osłonić od zła chciałam.
Mój Boże, Boże! Gdzie Ty jesteś?
To coś się wewnątrz tak boleśnie
cieniami, łkaniem położyło.
To coś, co było moją siłą,
umiera śmiercią wielką, czarną,
której nie sposób już ogarnąć,
ani zatrzymać, ani zgnieść.
To coś, co stanowiło treść
życia, wstawania
z kolan, z ziemi.
Boże! Bez myśli
rozstrzelano!
To coś... Jak głaz, jak kamień - samo.
Dodane przez Milianna
dnia 01.12.2018 23:11 ˇ
19 Komentarzy ·
703 Czytań ·
|