Zatrzasnęłam przed sobą drzwi
do szczerej melancholii;
otwieram się na to,
co nienazwane i obce.
Zaniemówiłam z miłości, którą podarowałeś mi
z okazji pierwszych urodzin.
Dlaczego każesz mi się spowiadać,
skoro sam omijasz to, co uczy wyrzutów sumienia?
Leżę na łące, kwiaty pachną donośnie,
chociaż zima jest w zaawansowanej ciąży -
czy zobaczę kiedyś prawdę
w Twych ramionach?
Żyję na przekór życiu,
mimo wszystko ufam obcym ludziom.
Z okazji drugiej rocznicy Twojej śmierci
chcę Ci życzyć wszystkiego najlepszego -
przede wszystkim dużo zdrowia.
Czy warto stać w tej żmudnej kolejce,
skoro nigdy nie doczekam się
choć krztyny zrozumienia,
kawałka własnego szczęścia?
Brnę na powitanie czyjejś postradanej śmierci,
tak będzie nam o wiele łatwiej.
Przybita do krzyża czekam, aż ktoś mnie dostrzeże
i zrozumie; nawet strach pełznie za mną
niczym chaotyczny, nieznany korowód.
Szukam w sobie wystarczająco miłości,
aby udowodnić Ci, że bezsensowne było
moje uczucie.
Pielęgnuję kwietnik w mojej duszy - trwa w niej
wieczna wiosna, a słońce nigdy nie zachodzi.
A gdy wygra z nami noc, będziemy udawać,
że to tylko kolejny nieudany świt.
Dodane przez Koziorowska
dnia 26.11.2018 19:02 ˇ
5 Komentarzy ·
619 Czytań ·
|