całe życie wędrowałem do Damaszku
piasek więził stopy bo chciałem biec
przelewał się z czajnika do filiżanek
cierpiałem ponieważ pragnąłem
ale nikt ze mną nie płakał
płacz to kosztowny podarunek
podobnie jak czas dlatego
całe życie wędrowałem samotnie
Damaszek to oddalał się to zbliżał
zależnie od miłości która
więziła moje stopy bo chciałem biec
cierpiałem ponieważ byłem jej głodny
i zatrzymało mnie jeszcze wiele rzeczy
obrazy impresjonistów
obowiązek obowiązkowości wobec obowiązku
kleiste dłonie buczyny
przez które przeświecały złote dachy Damaszku
coraz mniejsze
coraz mniej wierne
pomyślałem tyle piękna
za późno by ślepnąć
oswojony piasek przesypie się w klepsydrze
ciemność spowije każdy świt
nikt i tak nie zawoła
u progu mojej drogi do Damaszku
|