Puch się rozsypał z podartej chmury.
Iskrzącym blaskiem, bieli zadymą,
skrzypieniem szronu jak uwerturą,
znów nieproszona zakwitła zima.
W bezlistnej mantrze uśpionym drzewom,
na skrzypcach wiatru gra niby smykiem;
srebrnym kryształem zamróz zasiewa,
chłodem malując smętną lirykę.
Trzęsąc się z zimna, dzień się ogacił,
z kufra wyciągnął owczy kubraczek.
Choć jesteś piękna, w swym majestacie,
gdy stad odejdziesz - nikt nie zapłacze.
Dodane przez bordoblues
dnia 18.02.2018 19:30 ˇ
9 Komentarzy ·
632 Czytań ·
|