fale wyrzuciły mnie na brzeg
nie ukryje się we wnętrzu muszli
powietrze w szarży ku lini wydm
intonuje narastający dysonans
żywiołu
to nie portowe syreny
zdobne wyblakłą purpurą
o zachrypniętym soprano
w plątaninie uciekających
spod stóp ślepych uliczek
zabłąkania
to ja
z uniesionym wiatrem
żaglem rozpiętej koszuli
inicjuję pieśń wabiącą
przywołuję głód rozwartych
dłoni, natarczywość języka,
piżmowy posmak dotyku
cierpkością wina i krwi
na spierzchniętych wargach
wtóruje mi szkwał
Dodane przez Magrygał
dnia 27.11.2017 11:39 ˇ
12 Komentarzy ·
615 Czytań ·
|