|
dnia 10.10.2017 16:19
To sztuka tak pisać o muzyce. Podziwiam tę Twoją umiejętność. Pozdrawiam |
dnia 10.10.2017 16:34
"jutro przeczytam, zrozumiem, a dziś..."
- tak, ni z gruchy, ni z Pietruchy, z Pasternaka |
dnia 10.10.2017 16:56
kiedy palcami je dotyka
drżą całej gamy dźwięczny frazą
bo z serca płynie ta muzyka
dźwięki wirować ziemi każą
kiedy dźwięk duszy
cię porywa
wiersz jako Twój
natchnieniem bywa
Pozdrawiam.😊 serdecznie.😊 🌹. |
dnia 10.10.2017 17:43
Głosy fletów i smyczków? Infradźwięki grzmią?
Tak szczerze : za wiele tzw nadsłowia. |
dnia 10.10.2017 18:19
Organy - król instrumentów muzycznych, najbardziej ze wszystkich uduchowiony. Nic dziwnego, że ich niebiańska muzyka wypełnia wnętrza kościołów. I chociaż sam nie jestem entuzjastą tej muzyki, to jednak doceniam jej niezwykłość. I zauroczonych nią poetów, którzy potrafią o niej pisać tak, jak Ty:)
Moc pozdrowień |
dnia 10.10.2017 18:20
Tylko infradźwięki są niesłyszalne - chyba, że czegoś nie wiem. |
dnia 10.10.2017 18:26
Komo 17, jestem na świeżo po przepięknym koncercie organowym młodej ostrołęczanki, która jest na drugim roku AM w Katowicach. Zagrała wspaniale i tak mi się to przełożyło na tekst. Pozdrawiam.
Ad, dzięki za poczytanie, wróć jutro. Pozdrawiam.
Alfredzie, dziękuję za poetycki odzew, oby natchnienie przyniosło oczekiwany efekt. Pozdrawiam.
Saint, nie rozumiem Twoich wątpliwości. Infradźwięki to tutaj element hiperboli, natomiast głosy fletów i smyczków należą w muzyce organowej do tzw. głosów labialnych, czyli wargowych, więc nie ma w tym nic dziwnego. Organy to przecież cała orkiestra i jeszcze naśladownictwo dźwięków naturalnych. Co do nadsłowia - zamierzone, wszak dotyczy organów i ma stanowić kontrast do puenty. Pozdrawiam. |
dnia 10.10.2017 18:28
Januszu, dzięki za poczytanie, chociaż nie przepadasz za muzyką organową. Ja właściwie także nie. O infradźwiękach pomyślę, według mojej mizernej wiedzy, tak porozumiewają się walenie. Pozdrawiam. |
dnia 10.10.2017 18:34
silva, infradźwięki są niesłyszalne dla ucha lludzkiego, nawet najczulszego. Wydają je na przykład kręcące się wiatraki. Mimo niesłyszalności szkodzą układowi nerwowemu człowieka... |
dnia 10.10.2017 18:55
Januszu, i masz rację, i nie masz. Wyszukałam i okazuje się, że jednak są odbierane jako hałas, np. wodospadu, pioruna itp. Poza tym ostatnio wykorzystuję słowa A. Bretona: Wiersz powinien być klęską intelektu. U mnie infradźwięki są elementem hiperboli, więc je chyba zostawię. Pozdrawiam. |
dnia 10.10.2017 19:08
wiersz ma rozmach godny muzyki organowej. warto by uczestniczyć na żywo w koncercie, wsłuchać się w wirtuozerię organistki, zaraz po tym przeczytać Twój wiersz który z kunsztem słowa oddaje atmosferę i piękno muzyki.
pozdrawiam "zasłuchany mentalnie." |
dnia 10.10.2017 19:37
infradźwięków ucho ludzkie oczywiście nie słyszy (dlatego wszak wyodrębniono je nazwą), co wcale nie musi znaczyć, że organy ich nie wydają. W wierszu brzmią i współbrzmią pięknie z innymi dźwiękami i _c i s z ą ! |
dnia 10.10.2017 19:53
Pięknie, po prostu pięknie... Pozdrawiam :-) |
dnia 10.10.2017 20:33
Juliuszu, dziękuję za dostrzeżenie rozmachu, przy pierwszym utworze czułam się jak autystyk, dźwięki mnie poraziły,później było już lepiej. Pozdrawiam.
Xliv, dzięki za obronę infradźwięków, nie chcę być nachalna w podawaniu interpretacji, ale jak się wczytać, łatwo da się zauważyć, że organy grają nie tylko dla ludzi... Pozdrawiam.
lunatyku, pięknie dziękuję za to Twoje pięknie. Pozdrawiam. |
dnia 10.10.2017 20:55
wiersz bardzo mi się podoba, niby chodzi o opis wirtuozerii gry na organach, ale zakończenie mówi zupełnie o czymś innym- to utwór muzyczny na mszy pogrzebowej, pragnienie życia- żywemu wystarczy nawet brzęczenie komara, pozdrawiam serdecznie :))) |
dnia 10.10.2017 22:16
Fajne to jest napisane tylko jedno mnie dziwi otóż skrzypek na dachu to tytuł filmu o biednym Żydzie który marzył o bogactwie w carskiej Rosji i jest zapisany z małej litery a św Cecylia ( pojęcia nie mam kto to był Franciszka historię akurat znam ) z wielkiej.
Jeszcze jaki fanatyk wpadnie na pomysł i oskarży autorkę o antysemityzm.Niby napisany cyrulicą ale wariatów nie brakuje w obecnych czasach. |
dnia 10.10.2017 23:10
Elu, bardzo dziękuję za Twoją interpretację, koncert miał miejsce w kościele, ale nie była to msza pogrzebowa. Pozdrawiam.
Saint, dzięki za powrót i troskę. Święta Cecylia jest patronką muzyki kościelnej. Skrzypek na dachu nawiązuje do znanego musicalu, ale nie jest to nazwa własna, bohater to Tewje Mleczarz. Poza tym mam sentyment do Ż/żydów, w każdym moim tomiku jest chociaż jedno judaikum, na PP też jest ich kilka, i wszędzie odwiedzam cmentarze żydowskie, więc może nie będzie tak źle... Pozdrawiam. |
dnia 11.10.2017 04:35
Nie wiem co by na ten tekst powiedział Orfeusz, pewnie by popadł w kompleksy. Nie można na podstawie jednego instrumentu tytułować wiesza muzyka, gdyż to sugeruje, iż to jest cała muzyka świata, a tak przecież nie jest. Taki Paganini , gdy pozrywał podczas koncertu trzy struny, potrafił na jednej zagrać wszystkie dźwięki jakie mu były potrzebne. Pozdrawiam |
dnia 11.10.2017 06:20
Zdzisławisie, uśmiechnąłeś mnie z tym Orfeuszem. Tytuł nie brzmi: Cała muzyka świata, ale coś jest na rzeczy, niektóre organy mają po kilka tysięcy piszczałek i właśnie taką muzykę totalną grają. Pozdrawiam. |
dnia 11.10.2017 08:27
wszystko jest muzyką..... zwłaszcza cisza. Dyrygent intrygujący, i kompozytor, i Bóg, i sprawca po części. Język to uniwersalny, choć prowokujący do nadinterpretacji. Ostatnio odkrywam dla siebie Sylvestrova i Schintke. Nie lubię Chopina, preferuję Szymanowskiego. Ale to takie dygresje. Karmienie pisklęcia to Pani wybór, ja wolałbym np. pisk opon nadjeżdżających samochodów, albo bełkot. To bliższe jest naszemu światu. Pozdrawiam, A |
dnia 11.10.2017 09:51
Magrygale, dziękuję, że podzieliłeś się refleksjami i preferencjami. Pisklę było mi potrzebne, bo unicestwi "muzykę" komara. Pozdrawiam. |
dnia 11.10.2017 12:33
a On czeka
na niezmąconą najlżejszą wibracją
c......i.......s......z.....ę
pragnie usłyszeć ostatnią kantylenę
komara który zaraz zniknie w dzióbku jaskółki
by nakarmić pisklę
nie rozumiem za bardzo tej puenty.
W dzióbku jaskółki siedzi pisklę, którym opiekuje się komar?...
Załóżmy, ze jest inna sytuacja. Po mieszkaniu chodzi młoda mama i nuci piosenkę. Przysłuchuje się jej młody mąż - tata. Teraz, parafrazując Twoje słowa, opisze sytuację:
a młody tata czeka
na niezmąconą najlżejszą wibracją
c......i.......s......z.....ę
pragnie usłyszeć ostatnie nuty
piosenki śpiewanej przez żonę która zaraz zniknie w pokoju dziecka
by nakarmić synka
Coś nie trak z tym komarem w puencie, silva... |
dnia 11.10.2017 12:46
*coś nie tak.
Nucenie młodej mamy, podobnie jak bzyczenie komara, może być niechętnie przyjmowane przez słuchającego. Zgoda.
Natomiast, czytając o komarze, który karmi pisklę siedzące w dziobie jaskółki, mam wrażenie, że po prostu spełniasz swoje plany:
"Poza tym ostatnio wykorzystuję słowa A. Bretona: Wiersz powinien być klęską intelektu" (silva dnia 10.10.2017 20:55)
silva, przyjrzyj się tej puencie!
P.S. Wiersz jest ciężki, dosyć nudny, nie porywa. "Grzmiące gromy Zeusa" brzmią naprawdę, naprawdę "tak sobie"... Jedynie "złotouste struny" idące w zawody "z ptaszkami Franciszka" - wywołują uśmiech.
Ile ptaszków miał Franciszek, że tak zachwycił Cecylię? :))) |
dnia 11.10.2017 14:16
Małgorzato, dziękuję za tak drobiazgowe podejście do tekstu. Zastanawiam się, czy to możliwe, że nigdy nie widziałaś ptaszka karmiącego młode. Jaskółka chwyta owady w locie, po czym zwraca papkę pisklętom. U gołębi to jest ptasie mleczko. Ja nie widzę tu nic nielogicznego. Komar "zaśpiewał" swój ostatni psalm, co Bóg wolał usłyszeć niż przesadnie rozbuchaną muzykę organów. Ot i wszystko. Ptaszki św. Franciszka to znany motyw wędrowny, było ich setki, choćby turkawki, dla których wygłaszał kazania. Twoja końcowa uwaga śmieszy, bo trzeba mieć specyficzną wrażliwość, żeby dostrzec w tym coś frywolnego, ale masz do tego prawo. Pozdrawiam. |
dnia 11.10.2017 14:53
silva - w komentarzu piszesz, że jaskółka karmi swoje młode, a w wierszu - ze komar. O to mi chodzi.
"On
(...)
pragnie usłyszeć ostatnią kantylenę
komara który zaraz zniknie w dzióbku jaskółki
by nakarmić pisklę".
stoi jak byk, że komar nakarmi pisklę, które umiejscowiłaś w dzióbku jaskółki.
Komar nakarmi pisklę w dzióbku jaskółki?...
Silva, napisałaś, że komar, a tłumaczysz, że jaskółka? |
dnia 11.10.2017 15:24
Małgorzato, komar nakarmi pisklę sobą... Pozdrawiam. |
dnia 11.10.2017 16:23
A czyje to pisklę? Tej jaskółki?
Domyślam się, że pisklę i jaskółka powinny być tutaj tym samym stworzeniem. I pewnie są. Mimo wszystko, czytam tę puentę jako troszkę "puszczoną", niedopracowaną.
Co do skojarzeń, które nazwałaś "frywolnymi", cóż, słowa mają wiele znaczeń. Gdy obok siebie pojawia się kilka o znaczeniu innym, niż chciałaś, te skojarzenia mogą się pojawić z racji tych słów nagromadzenia.
(No i sama napisałaś, że działania "organmistrzyni" służyły "uciesze Bacha").
Warstwa erotyczna wiersza - całkiem, całkiem.
Pozdrawiam z uśmiechem. |
dnia 11.10.2017 16:40
Małgorzato, jeśli myślisz, że pisklę jest komara, to Twoja wola... Ubawiłam się Twoimi skojarzeniami. Możesz jeszcze przeczytać Bach(us)a, wszak to całkiem blisko. Baw się, jak powiedziałby Firbank, a dzięki Tobie i ja się dobrze bawię. Pozdrawiam. |
dnia 11.10.2017 17:50
Oczywiście, że pisklę komara. Komary karmią swoje pisklęta ukryte w dziobach jaskółek ptasim mleczkiem:
komar zaraz zniknie w dzióbku jaskółki
by nakarmić pisklę
Dobranoc, s. |
dnia 11.10.2017 21:28
Na prośbę Autorki usunąłem ostatni wers o treści: "by nakarmić pisklę".
Pozdrawiam wszystkich :) |
dnia 12.10.2017 07:49
Moderatorze4, bardzo dziękuję, niech nie czyni z komara gniazdownika... Pozdrawiam. |
dnia 12.10.2017 11:07
Muzycznie piękny wiersz. Choć Settembrini mawiał, że muzyka jest "politycznie podejrzana". Co powiedziałby czytając twoje strofy? Pozdrawiam z biblioteki w Nysie. |
dnia 12.10.2017 12:59
Romanie, miło Cię znowu gościć. Poglądy Settembriniego zawsze mi się mieszały z poglądami Naphty, chociaż to dziwne, a może i nie, bo manichejskie. Pozdrawiam. |
dnia 12.10.2017 15:02
Tak w prozę poetycką mi wybrzmiewa, dużo słów, Sienkiewicza i Reymonta klimaty, mnie to podobaś |
dnia 12.10.2017 15:51
Frogiszcze, dziękuję, że zajrzałeś. Owszem, pierwsza część jest rozwlekła, ale to i tak nie oddaje monumentalności i różnorodności muzyki organowej. Pozdrawiam. |
dnia 13.10.2017 07:36
Jak dla mnie trochę za dużo słów i wydaje mi się że to szkodzi wierszowi, który pieknie mówi o koncercie. Puenta cudna, tylko rozstrzelenie słowa -ciszę, mnie osobiście przeszkadza w wierszu. Pozdrawiam |
dnia 13.10.2017 10:49
Milianno, dziękuję za poczytanie i uwagi, jeszcze nad tym pomyślę. Pozdrawiam. |
dnia 13.10.2017 14:50
zdaje się, że infradźwięki ( tak jak ultradźwięki ) nie mogą grzmieć, bo ich nie słychać. |
dnia 13.10.2017 15:39
Mastermood, dzięki za włączenie się do dyskusji. Znalazłam je w opisie muzyki organowej, która sięga od ultradźwięków po infradźwięki. Tymi ostatnimi porozumiewają się walenie i wtedy na filmach słyszy się pohukiwania. Gdy zagrzmiały organy, chciałam uciec, bo wydawało mi się, że ściany się rozpadną od wibracji. Jak jest z tą słyszalnością, nie wiem, jeszcze nad tym pomyślę, bo u mnie mógł je słyszeć On... Pozdrawiam. |
dnia 25.10.2017 14:11
temat ambitny i uważam że wybrnęłaś z twarzą ;) jedynie ciut skrócić. pozdrawiam |
dnia 26.10.2017 19:15
Veles, dzięki za zajrzenie, najważniejsze, że z twarzą... Pozdrawiam. |
dnia 13.11.2017 06:17
:( dzieki za koment. . ale jak Ty to piszesz to zaraz poematy .............. fajny , polne dźwięki muzyki ,........ szkoda komarka :(((
pozdr. mukusia |
dnia 13.11.2017 22:27
Muki, dzięki za wizytę, komar też "stworzenie Boże". Pozdrawiam. |
|
|