Na przecięciu pozazmysłowych płaszczyzn
w epicentrum trzęsienia przestrzeni
tam gdzie grań nieskończonych historii
na krańcach ostatniej Ziemi
Będę stał i czekał wytrwale
będę czekał na Ciebie na końcu
wśród śniegów lodowców minionych
roztopionych w karlejącym Słońcu
Kiedy się cały wodór wypali
spotkamy się nocą bezgwiezdną
Czarny szron nas szczelnie otuli
by nas wypchnąć znów w drogę niepewną
Choć będziemy po stokroć jak tutaj
to ruszymy w niepewnym odruchu
w peryferie mglistego wszechświata
rezultaty wielkiego wybuchu
|