Wyrzeźbione starością dłonie
niosą okruchy suchego chleba,
odważają porcję na kwas
z rodzynkami, garstkę sypią
krążącym za oknem aniołom.
Porzucone okulary tkwią ukryte
przed kolejną rewolucją lub wojną,
na krawędź szuflady wypełzają
prorocy i nauczyciele narodu,
ostrzą zardzewiałą gilotynę
dla nienazwanych jeszcze
mącicieli umysłów.
Proch
od piachu oddzielę,
w żarnach zmielę na rdzę,
wypiekę żelazny bochen
rozdzielę między wygnańców
z Galilei.
Dodane przez Magrygał
dnia 18.09.2017 14:24 ˇ
14 Komentarzy ·
721 Czytań ·
|