W pustostanie zamieszkała miłość, biedna i schorowana,
a jednak prawdziwa.
I obmywała dłonie deszczową wodą;
dawała twarz bez wyrazu, aby stała się bielsza niż śnieg,
bo efekt zderzenia to ściana nie bardziej głucha
niż ludzkie uszy.
I zdawała się mówić: później coś zjemy, Wróbelku,
kiedy popełnię zbrodnię doskonałą, aby grzechem
napełnić twój żołądek, napoić usta; grzechem przemyć zakurzone rany.
A potem wstała, opłukała dłonie w nieczystej wodzie
i wyszła
po czerstwe życie i kolczyki z puszek po piwie.
Dodane przez Bernadetta33
dnia 19.08.2017 13:57 ˇ
10 Komentarzy ·
1035 Czytań ·
|