Wzniosę
mur jeszcze wyższy,
wokoło tyle pozostało
rozrzuconych kamieni.
Pogrubiała od środka,
opuchnięta od zewnątrz,
ze stawami zżartymi
i bełkotem w głowie,
śladem jestem zaledwie
pamięci, rozmytym
konturem.
Zbuduję kamienną wieżę,
żywcem w niej zamuruję
każdą szczelinę wspomnień
wszelkich myśli prześwity,
by nie rozpamiętywać,
że ty psalmem pijany
choć jak kurwa byłam
na każde skinienie
i purpurą rozkwitałam
kwiecistej sukienki,
utonąłeś w granicznej
fosie,
tam, gdzie kończy się
Eden, skąd nieobjęta
pustynia bierze swój
zgrzebny początek.
Dodane przez Magrygał
dnia 12.06.2017 11:22 ˇ
8 Komentarzy ·
749 Czytań ·
|