rodzinny zjazd
pachniecie naftaliną i zapomnieniem
prawie nikt nie modli się już za was
bo przecież sens kończy się wraz ze śmiercią świadomości
a mimo to wujku uśmiechasz się jakby przeczuwając
że teraz jestem po drugiej stronie
niewidzialnego obiektywu ogarniającego nasze miejsca
rozstawimy trzyczęściowy stół
który nigdy nie doczekał się kompletu biesiadników
nim plastykowy jarmarczny kogut od babci zapieje
przypomnimy sobie wszystkich bliskich do których było nam za daleko
stryj zagra na akordeonie partyzancką balladę
przez okno wchodzą już gałązki kasztanowca
od lat obserwował naszą samotność z drogi
pozostał nam we włosach tylko kurz
i resztki ciepła dotyków
chciałbym odnaleźć prowizoryczny grób rocznego braciszka
wróć! jest
w rękach mamy na pożółkłej fotografii
a może na obrazku to ten aniołek nad dziećmi forsującymi kładkę
Dodane przez ence
dnia 30.05.2017 19:28 ˇ
17 Komentarzy ·
1250 Czytań ·
|