Kiedy do zamężnej Pani przychodzi listonosz,
to często ją całując, poluźnia jej biustonosz.
Potem zachodzi transakcja miła, "bez grosza";
Pani chwyta za "coś" w dobytku listonosza.
A kiedy po tej transakcji są już pozytywne skutki,
to listonosz się cieszy i dla Pani jest bardzo milutki.
Bo czeka widoku portretu z młodości - swojego,
mającego w metryce nazwisko ojca, ale innego.
I rad pozostaje przy swoim, dodatkowym zajęciu,
by doczekać swoich portrecików , a choćby i pięciu.
Czyni to z godnym tego gestem i samozaparciem,
z wartym zauważenia dużym też Pań poparciem.
A tak się dzieje często pod pięcioma adresami,
bo, pod nimi Panie trzepocą pięknie rzęsami.
Listonosz ma zamiar skutecznie prowadzony,
bo ma swoje portreciki, chociaż nie ma żony.
Tak, tak! tę bajeczkę napisał staruch zbereźniały,
choć jego stare oczy tego przecież nie widziały.
Bo tak to z twórczością staruchów czasami bywa,
że dla niej poważnych tematów ... tylko ubywa!
Dodane przez kurtad41
dnia 10.05.2017 22:08 ˇ
5 Komentarzy ·
1045 Czytań ·
|