dnia 07.04.2017 07:19
Przaśny :)
Pozdrawiam |
dnia 07.04.2017 07:22
Naturalne, spokojne domowe czynności
opisane poetycko, bez zarozumiałości;
że tworzy się poezję, jakiej jeszcze nie było
czyli wielkim talentem z jej olbrzymią siłą*.
--------------------
* oddziaływania na wszystkie pokolenia
i dla następnych pokoleń ciągłego zadowolenia.
Podoba mi się taka narracja
i jej międzypokoleniowa racja.
Serdecznie pozdrawiam. |
dnia 07.04.2017 07:33
Piękny przekaz o najważniejszej z rodzinnych tradycji. Chleb - jakież to pojemne. U mnie w rodzinie też wnuki dostają imiona dziadków. Pozdrawiam. |
dnia 07.04.2017 08:09
Taki czynności, powszednie spajały rodzinną więź. Moja prababcia także miała na imię Marianna (swego czasu bardzo popularne imię, o czym przekonałam się szukając korzeni). Chleb wypiekano raz na kilka dni (od razu kilka bochenków), ale już placki - w chłopskich rodzinach- tylko na Święta: Wielkanoc, Gwiazdkę i Zielone Świątki.
Przeczytałam z zaciekawieniem:) |
dnia 07.04.2017 09:04
Uchwycona atmosfera dawnego szykowania się do świąt. Ale czuje się też smutek, może dlatego, że są same. Ładnie i zgrabnie napisane. Pozdrawiam😊 |
dnia 07.04.2017 09:45
Apetyt na zagłębienie się w przeszłość ładnie spleciony z apetytem na słodziutką i tłuściutką - bo cukru i masła tu nie żałowano - drożdżówkę. I jeszcze jeden splot. Korona z warkoczyków dla niecierpliwie czekającej na smakołyk dziewczynki. Ostatnia zwrotka jak kruszonka na całym wierszu :-) pozdrawiam. |
dnia 07.04.2017 11:45
:) ślad, że byłem. Nie znam się na pieczeniu, najlepsze drożdżówki mają w cukierni na Lwowskiej....:) A |
dnia 07.04.2017 12:56
swego czasu zbierałem materiały do historii miejscowości w której przyszło mi mieszkać. jednym ze źródeł były księgi metrykalne z XVIII i XIX w. imię Maryanna pojawia się bardzo często, ale przełom lat dwudziestych i trzydziestych XIX w. to już istna "epidemia" nadawania tegoż imienia. dosłownie każda urodzona dziewczynka tak była chrzczona.
a wiersz napisany z uczuciem sympatii i szacunku do czasów minionych.
pozdrawiam jako pamiętający co nieco tamtejszości. |
dnia 07.04.2017 13:07
Biorę się do pracy :-) z Twoim wierszem w sercu. Babcia zawsze mówi, że jeśli robimy coś z sercem, to wyjdzie, a jeśli przypadkiem nie wyjdzie - to widocznie tak miało być :-)
Pozdrawiam serdecznie :-) |
dnia 07.04.2017 15:55
mąkę przesiać, jaja umyć.
tak się zaczynały wszystkie przepisy z książki kucharskiej mojej prababci.
takim wielkim sitem, właśnie do przesiewania mąki, to ja jeszcze się jako dziecię nieletnie bawiłem. widać jakość mąki już na tyle się poprawiła, że można było sito spisać na straty.
i jeszcze muszę dodać, że wspomnianej prababci było Marianna.
prababcia rodem była z Łowicza. więc ciekawe czy popularność tego imienia występowała lokalnie, czy raczej czasowo. i czym była spowodowana? na początku wieku o Izaurze co prawda nikt nawet nie marzył, ale to epoka rozwoju radia. to może ono za Mariannę odpowiada? |
dnia 07.04.2017 16:52
ciasno rosnące jak długonoga dziewczyna
--- to piękna, wspaniała, wzruszająca przenośnia
zrobiła cały wiersz
mam wrażenia, jakby z tej frazy rodził się, pulchniał, wyrósł... |
dnia 07.04.2017 16:54
jak znowu przenośnia?, porównanie oczywiście
sorry |
dnia 07.04.2017 17:20
stawil - trochę :-) Pozdrawiam |
dnia 07.04.2017 17:23
Książka kucharska wierszem pisana :) Bo też i dawne wypieki zasługiwały na wiersze, nie to co obecna masówka. Urokliwy wiersz :)
Moc pozdrowień |
dnia 07.04.2017 17:23
kurtad41 - właśnie tak, po domowemu, zwyczajnie i z miłością, z matki na córkę. :-) Pozdrawiam |
dnia 07.04.2017 17:30
silva - chleba już z reguły nie pieczemy, a jeśli już, to zupełnie inaczej. Jedynie ciasto, którego przepis nie istnieje w żadnym zapisie, tylko w żartobliwym przekazie ustnym, łączy w rodzinie matki i córki, babcie i wnuczki. Imiona po dziadkach i rodzicach (w mojej rodzinie jako drugie imię) to piękna tradycja. Dziękuję serdecznie i pozdrawiam. |
dnia 07.04.2017 17:37
mgnienie - zaciekawienie czytelnika to miód dla mnie. A podobne wspomnienia to sympatyczne. Zawsze miałam wrażenie, że takie same imiona w jakiś sposób wiążą, nawet osoby, które nie są krewnymi. :-) Dziękuję i pozdrawiam |
dnia 07.04.2017 17:41
PaULA - nutki smutku, które odkryłaś, wynikają z tego, że ciasto na Święta będzie głównie z cukierni, a dziewczynki nie chcą nosić warkoczyków. Dziękuję i pozdrawiam. |
dnia 07.04.2017 18:31
Irena Michalska - podkreślasz splatanie, cieszy mnie to. Dziękuję bardzo i pozdrawiam |
dnia 07.04.2017 18:34
Magrygał - dzięki za ślad, grunt, że czytasz wiersze :-) A może moje drożdżowe ciasto Marianny smaczniejsze? Pozdrawiam |
dnia 07.04.2017 18:41
Juliusz Karowadzi - podobno w czasach, o których wspominasz, imię Maria było tylko imieniem Matki Boskiej. Dziewczynkom dawano więc imię Marianna. Tak opowiadali w mojej rodzinie (Wielkopolska) pradziadkowie. I pamiętam prababcię Mariannę piekącą chleb. :-) Dziękuję i pozdrawiam |
dnia 07.04.2017 18:47
lunatyk - Twoja Babcia mądrze mówi. Smutne jest to, że dzisiaj najstarsi ludzie nie są dla młodszych tymi, których warto słuchać. Może nie nadążają za technologią, ale mają bogatą wiedzę o życiu. Z sercem pozdrawiam :-) |
dnia 07.04.2017 19:00
tomnasz - to już nas spora grupka osób z prababcią Marianną. Wspomniałam dwa komentarze wyżej Juliuszowi, że uzasadnieniem popularności tego imienia na użytek mojej rodziny, był fakt, że unikano dawania imienia Maria, bo była tylko jedna Maria - Matka Boska. Ile w tym prawdy, nie wiem.
Dzisiaj jajka też myjemy przed rozbiciem, o przesiewaniu mąki nikt już nie myśli. Przepada wiedza o tym, że przesianie wprowadza między jej drobinki powietrze, dzięki czemu ciasto jest pulchniejsze. No tak, ale czy Tobie ta wiedza się przyda? Z drugiej strony mężczyźni bywają wspaniałymi cukiernikami. :-) Pozdrawiam |
dnia 07.04.2017 19:06
adaszewski - wyrósł chyba aż za bardzo, zbyt dużo chciałam opowiedzieć. Jednak, jeśli napisałeś, jak napisałeś, to uśmiecham się do Ciebie i Marianny. No i pozdrawiam. |
dnia 07.04.2017 19:14
Janusz - przepis na drożdżowe ciasto to pretekst by napisać o Mariannach :-) A masówka? Cóż, jakie czasy, takie ciasta. :-) Pozdrawiam |
dnia 07.04.2017 19:45
żeby się dusza z ciałem
ciepłą barwą stały
warto by matka z córką
składniki mieszały
a gdy ciasto dojrzeje
aromaty wzbudzi
nowy dzień ciepłą barwą
ze snu nas obudzi
Pozdrawiam.😊 serdecznie.😊 |
dnia 07.04.2017 20:38
Otulone betami rosło
szybko jak długonoga dziewczyna.
...jedyna liryka - reszta(?) kwalitatywnie obojętna |
dnia 08.04.2017 09:40
Alfred - miło, że wstąpiłeś. Dziękuję i pozdrawiam |
dnia 08.04.2017 09:41
Mithotyn - obojętność czasem nie jest zła, ale... Dziękuję i pozdrawiam |
dnia 08.04.2017 11:40
Wiersz bardzo smakowity, chociaż dla mnie, nie jest o pieczeniu. Jest o bliskości, o byciu razem, o wspomnieniach, bo coś było i bezpowrotnie minęło. Czytam po raz kolejny i za każdym razem te strofy mnie wzruszają, są jakby o mnie. Też miałam warkocze, też pomagałam mamie, kiedyś dawno temu... nie ma warkoczy, nie ma mamy, nie ma, nie ma, nie ma, nie ma, o wielu ludziach, o wielu sprawach tak mogę powiedzieć... zostały tylko wspomnienia... Pozdrawiam |
dnia 08.04.2017 12:00
Fajny obrazek:):):)
A od "Drożdzę potrzebują powietrza" do "włosy"- najlepszy.
Pozdrowionka ciepełkowe.
O.:):):) |
dnia 08.04.2017 20:55
sibon - poruszył mnie Twój odbiór wiersza. Bliskość nawet tylko we wspomnieniach jest najcenniejsza. A przepis na ciasto łączy kolejne pokolenia kobiet w rodzinie nawet mocniej niż takie samo imię. :-) Dziękuję i pozdrawiam |
dnia 08.04.2017 21:02
Ola Cichy - i taki miał być w zamyśle, po prostu obrazek. Super, że fajny, choć taki zwyczajny. :-) Dziękuję i pozdrawiam |
dnia 09.04.2017 15:49
zaznaczam swój nieco spóźniony wpis: byłem, czytałem, podziwiałem :) pozdrawiam cieplutko, |
dnia 09.04.2017 18:54
Robert Furs - coś mnie tknęło, by tu jeszcze raz zerknąć. Twój wpis jak niespodzianka. :-) Bardzo dziękuję i pozdrawiam serdecznie :-) |