Wśród nieskończonej ilości planet w przestworzach
Trafiła na skalisty okruch niebiesko-zielony
By pośród niezliczonej ilości ludzi przemierzających te strony
Rozpocząć niepewnie swą wędrówkę po morzach
Wystarczyła tylko chwila, od jej przyjścia na Ziemię
Żeby mnie odnaleźć - samego, ukrytego w ciszy głębokiej
Choć nie wołałem nikogo, przyjaźniłem się z mrokiem
Dlaczego tutaj została? Nie pytajcie nie wiem
A potem tak nagle wszystko się skończyło
Zupełnie bez szacunku dla tego prawdopodobieństwa
jakby wszystko się przypadkiem działo, było łutem szczęścia
I gdzie ja teraz pójdę, gdzie się teraz schowam
jeśli w każdej jednej cząstce małej, wszędzie tylko ona
Lepiej dla mnie będzie by świata nie było
|