Byłam w drugim języku, w trzecim i w końcu w żadnym.
Kupowałam zeszyty i zostawały puste.
Kiedy rościły mnie słowa, wypuszczałam po kilka
na wybieg kartki, ołówkiem. Chodziłam całymi dniami
żeby do czysta wychodzić samą siebie, zdziwiona,
że tyle się uzbierało. Miasto mi podmieniało
odbicie w szybie metra na jakieś cudze twarze.
Aż w końcu sama dla siebie byłam osobą trzecią.
I ta osoba patrzyła:
rzeczy milczkiem zdejmują nazwy jak cudze ciuchy
i wszystkie nasze sprawy wyplątują się z przyczyn.
Dodane przez Ela Burska
dnia 16.08.2007 09:10 ˇ
14 Komentarzy ·
907 Czytań ·
|