Tezeusz siedział i chlał wino. W zaciśniętej
garści ryton, na stole kłębek nici, nad łożem
unosił się zapach myrtinum. Gdzieś w świecie
Zeus przebrany za byka gonił jałówkę, Apollo
obdzierał Marsjasza ze skóry a stary sęp pluł
wątrobą Prometeusza. Zwykłe sprawy ludzi
i tych drugich. Bohater miał własny problem,
zboczeni sadyści chowający się w niewidzialność
czy inne cuda zupełnie go nie obchodzili.
Minął już ten moment, kiedy Tezeusz bał się
bogów, potworów, labiryntów. Teraz w głowie
układał list pożegnalny do kobiety,
którego i tak nigdy nie wyśle a kobieta
stanie się dla niego przekleństwem. Lecz
przeminął wszakże i ten moment, kiedy bohater
bał się kobiet i przekleństw. Przyszły heros
bowiem leżał schlany winem, w zębach ściskał
koniec nitki, której początek przywiązany był
do drzwi. Choć na chwilę ząb przestał boleć.
Dodane przez trebor
dnia 15.08.2007 09:04 ˇ
7 Komentarzy ·
991 Czytań ·
|