Spragniony wytchnienia i chłodu
udał się król do ogrodu
i zdjąwszy zbyt ciężką koronę
w cienistą wnikł sadu przesłonę,
gdzie, jak w cembrowaną studnię
wsiąkało upalne południe,
z przeźroczem księżyca dziennego
wśród liści zagubionego.
Gdy mijał drzewa, niechcący,
ustami trącił wiszący,
tajnym żarem spłoniony
owoc wiśni czerwony.
Ujęty pełnią purpury
przywarł do niego po wtóry,
smak kształtem uwypuklony
czar słodził niewysłowiony.
Rozkoszą się tak rozpromienił,
aż w ono powoli się zmienił,
po królu została korona
i chmura wiśni czerwona
Dodane przez ela_zwolinska
dnia 26.12.2016 17:43 ˇ
12 Komentarzy ·
646 Czytań ·
|