zachód słońca
spostrzegłem go z otwartego okna campingu
aż wyszedłem na zewnątrz aby popatrzeć...
wchodzę jak co dzień w nowe zdumienie -
wobec promieni czerwonozłotych przeciskających się
między szparami purpurowo-granatowych smurzystych obłoków
na tle jeziora ognia z potężnym okręgiem szkarłatu
nieporównywalnego widoku rubinowej kuli.
tymczasem Słońce powoli skrywa się za Ziemią
w palecie przestrzeni niezrównanych kolorów
w codziennej inscenizacji indywidualnej - a zawsze innej -
kończącego dzień teatrem jak pieczęcią dnia.
spoglądam na wzgórza zachodzącego słońca
na lasy coraz bardziej zapadającego mroku
na cały krajobraz jak na modlitwę z psalmami
w ornamentach niekończącego się piękna niezależnego.
Ag.
Ps.
Ktoś rozpalił już ognisko. Powoli niebo zamienia się w ciemny błękit z niewielką ilością świecących punktów z zanikającą paletą barw. Aż nadchodzi noc z miliardem gwiazd diamentowych. I tylko od strony ogniska dochodzi śpiew. Na dwa głosy.
Dodane przez Agamemnon
dnia 04.11.2016 03:27 ˇ
3 Komentarzy ·
642 Czytań ·
|