|
dnia 07.09.2016 04:00
silvo droga a jakiego owada tu chodzi? czy to w imieniu tych wszystkich gatunków które wyginęły. EXTINCION IS FOR EVER!
Z wieści bardziej optymistycznych to ta, że we Wrocławiu pojawiła się od 70 lat nie odnotowana w Polsce Zadrzewnia Fioletowaw ( Xylocopa Violacea)pszczoła cieśla, pszczoła samotnica 4.5 cm długości! Więc widzisz odrobina piękna w niezwykłym fiolecie pszczoły powróciła:) |
dnia 07.09.2016 04:30
Podziwiam godną naśladowania miłość do przyrody, w wierszu jest jednak sporo tchnący prozą opisów. Pozdrawiam serdecznie |
dnia 07.09.2016 04:48
Agatho, dziękuję za wspaniałą wiadomość o tej pszczole. U mnie chodzi o gąsienicę pazia królowej. Jest ona zielona, w czarne paski, z pomarańczowymi i fioletowymi plamkami. Pozdrawiam.
Zdzislawisie, dziękuję za wizytę, prozatorskich opisów raczej nie widzę, jest tu jedynie opis krocionoga, ale to wcale nie dotyczy prawdziwego krocionoga. Pozdrawiam. |
dnia 07.09.2016 05:02
Dla mnie Twój wiersz jest jedną wielką metaforą. Podmiot liryczny chce doświadczyć świata, wydostać się z zakreślonych ram. Nie zawsze jednak wyprawy w nieznane kończą się dobrze. Pozdrawiam. Irga |
dnia 07.09.2016 06:58
A dlaczego taka buciana dyskryminacja?
Sandałki, japonki i adidasy są grzeczne, a martensy - wściekłe?
Taki troszkę stereotyp wylazł, sztampowe myślenie.
Czy nie można założyć, że martensy to buty stworzone do ochrony delikatnej skóry stóp?
Chodzenie w japonkach po mieście jest nieodpowiedzialne.
Poza tym, czy przypadkiem w japonkach nie jest się bardziej niezgrabnym, a przez to i niebezpiecznym dla stworzonek, piechurem?
Jeszcze takie drobiazgi:
- chrzęst/ twardej jak kamień podeszwy - podeszwa twarda jak kamień nie chrzęści. Zachrzęścić mogły kości poczwarki, jeśli je miała. Ale nie miała. Co tam w wierszu chrzęściło?
- odebrano oczom tylu pokoleń/ drobinkę piękna -
ilu pokoleń? Czyżby paź królowej żył kilkadziesiąt lat?
- w drugiej strofie "krocionóg", "ludzie" i mówiące buciki to troszkę za dużo jak na moją głowę. Nie wiem, czy też nie za dużo, jak na głowę gąsienicy:)
Och, nie wzruszył mnie los gąsienicy. Nie uwierzyłam w tę historię.
Pozdrawiam! |
dnia 07.09.2016 07:43
Wydaje mi się, że w sprawie dramatu gąsienicy pazia królowej najwięcej do powiedzenia miałby Issa. (kto wie, może są jakieś jego haiku w tym temacie). Bo do drobiazgu najlepiej przystaje drobiazg :) A może ma rację IRGA, że ten wiersz jest alegorią? Powiem więcej, na pewno ma rację, nawet jeśli nie było to w zamyśle Autorki. Jeśli tak popatrzeć na tekst, to zwracam honor, jestem poruszony...
Pozdrawiam |
dnia 07.09.2016 08:13
Czytam trzeci raz i gubię wątki, jeśli to jest jedna wielka metafora to dla mnie jest zbyt wielka. |
dnia 07.09.2016 10:17
w końcu; kamyk jest stworzeniem doskonałym :) pozdrawiam, |
dnia 07.09.2016 10:32
Bardzo ciekawy wiersz, zatrzymał. myślę, że każdy z nas ma ogród w sobie i nawet jeżeli na jakiś czas z niego wyjdzie to i tak wrócimy.
Pozdrawiam |
dnia 07.09.2016 10:42
IRGO, dziękuję za wizytę i ciekawą interpretację, choć niezamierzoną, ale cieszę się, że i taka się pojawiła. Pozdrawiam.
Małgorzato, dziękuję za uwagi. Szkoda, że nie uwierzyłaś, bo to jest prawdziwa historia, zobaczyłam tę piękną gąsienicę rozdrzyzdaną na chodniku, nie można było jej zdeptać przypadkiem... Glany u mnie zawsze kojarzą się z brutalnością, bo są toporne, ciężkie, w domyśle bezwzględne. Zachrzęściły piasek, przenoszony w rowkach podeszwy, i powierzchnia płytki brukowej.
Dlaczego tyle pokoleń? Bo to oczy kolejnych pokoleń ludzi, którzy nie zobaczą następnych pokoleń motyli. Gdy zabija się jedną istotę, zabija się cały ciąg jej potomków.
Krocionóg to zbiór ludzi wędrujących nad gąsienicą, stąd mowa bucików z jej perspektywy. Pozdrawiam.
Januszu, sprawdziłam jest w zasobach Internetu 4 haiku o gąsienicy u Issy, wkrótce je wkleję. A u mnie ponarzekało się na okrucieństwo za pomocą dłuższej formy. Dziękuję za ślad. Pozdrawiam.
Frogiszcze, dziękuję za szczerość. Wyobraź Sobie zieloną, paskowaną i cętkowaną gąsienicę wielkości palca na chodniku, rozdeptaną przez bezmyślnego człowieka. To wszystko. Pozdrawiam.
Robercie,dzięki za ślad, ale to nie kamyk, to twarda jak kamień podeszwa, bliżej jej do kamiennego serca czy rzucania kamieniem. Pozdrawiam. |
dnia 07.09.2016 10:52
Jędrzeju, dziękuję, że się zatrzymałeś i nadałeś interpretacji jeszcze jeden kierunek. Pozdrawiam. |
dnia 07.09.2016 11:43
Silva, o to mi właśnie chodzi, że w wierszu zabrakło świeżego powiewu, pomysłu odbiegającego od stereotypowego myślenia.
Piszesz " Glany u mnie zawsze kojarzą się z brutalnością, bo są toporne, ciężkie, w domyśle bezwzględne".
Oskarżasz glany, a przecież adidasy też mogłyby być winne. W adidasach chodzą np. dresiarze, którym nie przypisuje się szczególnej wrażliwości.
Popnadto, w glankach mogło iść dziecko punka, które zagapiło się na motylka i z głową w chmurach weszło na to zielone ciało pełznące po chodniku... Gdzie zasada domniemania niewinności?
r11; Moje pije już ze szklanki! r11; A mój się nauczył z puszki!
r11; Gdzie kupiłaś czarne glanki na te śliczne małe nóżki?
(A. Andrus, Glanki i pasyfki)
:) |
dnia 07.09.2016 11:47
* ponadto, nie popnadto
* pacywki, nie pasywki |
dnia 07.09.2016 11:47
PACYFKI!
;)) |
dnia 07.09.2016 12:12
Małgorzato, trzeba było zobaczyć, jak płyny ustrojowe gąsienicy rozprysły się na wiele centymetrów, to nie mógł być miękki adidasek, poza tym glan czy glanek nie robi różnicy dla gąsienicy, dla niej to było glanisko. Kiedyś na spotkaniu autorskim zrobiłam performance z udziałem Pana Glana i trzech piramid: białej, czarnej, witrażowej (podświetlanej), które Glan niszczył, dlatego nie zamierzam zrezygnować z glana. Pozdrawiam. |
dnia 07.09.2016 12:28
silva, nie namawiam Cię do rezygnacji z czegokolwiek, niech ten glan będzie, to Twój wiersz. piszę tylko o swoich wrażeniach. Mnie dziwi zakładanie złych intencji. Gdybym zobaczyła na chodniku rozdeptaną gąsienicę, pierwsze, co przyszłoby mi do głowy, to to, ze ktos nadepnął na nią przypadkiem. przecież ten cały "krocionóg" (nie podoba mi się to słowo) to wiele, wiele nóg, obutych, oczywiście. Łatwo o nieszczęśliwy wypadek. Dlaczego od razu takie oskarżenie o zły (wściekły!) gest. Szkoda, że tak. |
dnia 07.09.2016 12:39
Małgorzato, ja przenoszę na trawkę ślimaki, bo widziałam, z jaką "satysfakcją" ludzie je rozdeptują, nasza kultura powinna zaczerpnąć poszanowanie istot żyjących od ludzi Wschodu. Poza tym nie sposób zdeptać taką gąsienicę przypadkiem, ma ona ochronne barwy i rzuca się w oczy z dużej odległości. Tylko niewidomemu można by wybaczyć. Pozdrawiam. |
dnia 07.09.2016 13:09
Tyle o jedną gąsienicę i co to za różnica czy to glany czy japonki, była i jej nie ma, nie wiem ile ich zdeptałem w swoim życiu, ale nigdy nie robiłem tego specjalnie, gdy biegnę do autobusu który mi ucieka to uważam na ludzi by ich nie potrącić nie patrzę pod nogi, gdy biegam w lesie to też nie patrzę pod nogi tylko uważam na gałęzie by nie stracić oczu, ale tam - tak sobie czytam teraz ten wiersz: gąsienica to człowiek wrażliwiec, niedoświadczony, trafia na łysoli czy kiboli, staje w obronie niewinnej ofiary sam stając się ofiarą. |
dnia 07.09.2016 13:11
Pięknie piszesz, z epizodu, zapewne przez wielu zupełnie nie zauważonego, budujesz opowieść niosącą życiową prawdę. Pozdrawiam |
dnia 07.09.2016 13:26
frogiszcze, napisałeś coś bardzo ważnego w tej rozmowie:
była i jej nie ma, nie wiem ile ich zdeptałem w swoim życiu, ale nigdy nie robiłem tego specjalnie.
Ja też nigdy nie rozdeptałam specjalnie zadnego stworzenia. Nie rozdeptali specjalnie żadnego stworzenia ani moi znajomi, ani moja rodzina. Jednak silva pisze:
nasza kultura powinna zaczerpnąć poszanowanie istot żyjących od ludzi Wschodu.
Największą szkoda, jaką ludzie robią sami sobie jest rozpowszechnianie takich dziwnych osądów.
Świat wygląda inaczej, niż go niektórzy chcą pokazać.
Ktoś pisze - świat jest podły! Nie warto płodzić dzieci! Po co unieszczęśliwiać następnych! A o sobie: Ja trochę pisze, trochę maluję, trochę śpiewam, jestem takim pięknym człowiekiem. Lubię jeśc wykwintne potrawy, hoduję rybki... Hm...
Rozglądam się i nie widzę dokoła siebie podłych ludzi. Ani w domu, ani w pracy. Gdzie oni są? |
dnia 07.09.2016 13:53
Frogiszcze, dzięki za włączenie się w dyskusję, dobrze, że nie zdeptałeś celowo i tego się trzymaj. Pozdrawiam.
Komo17, dziękuję, że dostrzegłaś rodzenie się tekstu z maleńkiego epizodu. Pozdrawiam.
Małgorzato, czyżbyś nie zauważyła, że całkiem niedaleko od nas toczą się wojny, a w Harlow zaatakowano Polaków. Ja niestety dostrzegam zło także obok mnie, na przykład kiedy podchmielona młodzież łamie drzewka albo rozbija szyby samochodów. To wszystko zaczyna się od zmiażdżenia gąsienicy czy ślimaka, potem jest efekt śnieżnej kuli... Czy masz coś przeciwko uczeniu się od kultur Wschodu? Nawet Teilhard de Chardin to zalecał, a jemu warto wierzyć. Pozdrawiam. |
dnia 07.09.2016 14:20
Moim zdaniem ważne są motywy postępowania - podoba mi się sformułowanie, że adresat chciał zbliżyć się do ludzi, nie wiemy dlaczego - tak zdecydował - i zakończyło się to jego śmiercią...Aż strach wyciągać wnioski - ale i tak bywa...Pozdrawiam |
dnia 07.09.2016 14:46
Lunatyku, dzięki za wizytę i zwrócenie uwagi na ten szczegół. Tak, ludzie nie lubią, gdy się do nich próbuje zbliżać jakiś obcy, niektórzy wznoszą mury, inni... Pozdrawiam. |
dnia 07.09.2016 15:06
Nienawiść i pogarda dla innych zaczyna się od "zobaczenia" świata w pewien konkretny sposób. Dlatego najważniejsze w życiu są, wg. mnie, miłość i wychowanie. Wychowywać należy tak, żeby człowiek potrafił kochać.
Ten wiersz uczy niechęci do osób chodzących w glanach. Nie uczy kochać.
Pokazując, że jakaś osoba okryła listkiem "rozdrzyzdaną" (jaką?!) gąsienicę. narzekając na "wściekłe" glany, nie nauczysz miłości do tego świata. Nauczysz strachu i nienawiści. |
dnia 07.09.2016 15:25
Małgorzato, pozwolę sobie się z Tobą nie zgodzić, mój tekst miał uczyć miłości do nawet najdrobniejszych elementów przyrody, a tym samym do ludzi, do piękna, a glan ma szansę poprawy. We wspomnianym wyżej przedstawieniu Pan Glan rozbija tylko białą i czarną piramidę, witrażowa zostaje ocalona ( krzyknął ktoś z sali: Tylko nie tę!), a Glan zostaje omotany złotą nicią i zakwitają w nim kwiatki... Mówiłaś, że nie widzisz wokół siebie zła, a czym jest na przykład pisanie pastiszy czy ośmieszających kogoś parafraz? Dyskusję uważam za zamkniętą. Pozdrawiam. |
dnia 07.09.2016 15:50
Pastisz i parafraza są bardzo dobrą forma komentowania. Ja zawsze się cieszę, kiedy mój utwór zasłuży sobie na tego rodzaju uwagę.
Pastisz i parafraza są znaną od lat formą rozmowy literackiej, stosowaną przez ludzi inteligentnych, z poczuciem humoru i z dystansem do siebie.
Taka forma komentowania wymaga pracy, wysiłku i jest pewnego rodzaju hołdem dla utworu, od którego wychodzi.
Szkoda, ze mało jest takich autorów, którzy doceniają prawdziwą zabawę literacka, a jeszcze mniej takich, którzy bawić się potrafią.
Pozdrawiam. |
dnia 07.09.2016 16:03
Wiersz nie jest o obuwiu takim czy innym, ono jest najmniej ważne Wiersz dotyka zjawiska, które wszyscy widzą, nawet jakby nie chcieli. Clou wiersza jest jasne i czytelne. Poruszyłaś silvo ważny problem i zrobiłaś to, jak zwykle, pięknie. Masz swój styl i dla mnie Twoje wiersze są rozpoznawalne. Nie znam Cię osobiście, tylko poprzez Twoje teksty i wybacz, że teraz odniosę się nie do nich, tylko do Ciebie, jako Autora. Bardzo Cię cenię, za kulturę słowa, delikatność, wrażliwość, empatię. Nawet jak krytykujesz czyjś tekst, robisz to delikatnie i z wdziękiem, żeby nie bolało. Być poetą, to nie tylko sprawnie żonglować słowem, być poetą, to sprawnie żonglować słowem, ale i być dobrym, życzliwym, czułym, wrażliwym na krzywdę.
Pozdrawiam serdecznie |
dnia 07.09.2016 16:24
Przeczekałem burzę,
przeczytałem teksty duże,
siedząc, też się zastanawiam
no i postanawiam tak napisać:
Silvo; napisałaś mądry, trochę ciężki, tekst nie tylko o ekologicznej wymowie. Napisałaś też o dystansie pomiędzy robaczkiem i potężnym butem potężnego człowieka. Takiego, który chce / może /pragnie deptać nie tylko tegoż pełznącego robaka. Także to, co jest lotne. To tyle; bo to, aż tyle...
Serdecznie pozdrawiam. |
dnia 07.09.2016 18:26
Małgorzato, napisałaś:
Rozglądam się i nie widzę dokoła siebie podłych ludzi. Ani w domu, ani w pracy. Gdzie oni są?
No to Ci zazdroszczę, że masz wokół siebie samych szlachetnych... Bo ja, niestety, widzę dużo podłości i bezmyślności, wokół siebie i nie tylko,choć też staram się otaczać dobrymi ludźmi. Czyż nie są podli ci, co przywiązują psa do drzewa w lesie i odjeżdżają? Czyż nie są podli myśliwi, którym sprawia satysfakcję zabijanie zwierząt? Czyż nie są podli wędkarze, którzy nie widzą cierpienia ryby, połykającej haczyk? Czyż nie są podłe dzieci, obrywające muchom skrzydełka? Nie będę się już rozwodził nad milionami ofiar wojen, bo to są sprawy oczywiste. Silva w swoim wierszu, jak zrozumiałem, gani taką właśnie podłość, a nie przypadkowe rozdeptanie nocą żaby czy rozjechanie jeża samochodem. I chociaż mam wątpliwości, czy jej wiersz uratuje choć jedno stworzenie przed złym losem, to jednak sugerowanie, że uczulenie na podłe zachowania prowadzi do nienawiści i pogardy, jest daleko idącą nadinterpretacją :( I nie zgadzam się, że ten wiersz nie uczy kochać. Jak najbardziej uczy - tylko trzeba założyć, że Autorka kieruje się dobrymi intencjami.
Pozdrawiam |
dnia 07.09.2016 19:48
Małgorzato, mam poczucie humoru, ale pastisz pastiszowi nierówny, liczą się intencje autora, a historia literatury zna wiele przykładów, że wybitny pisarz musiał zamilknąć, bo ugodziły go do żywego czyjeś słowa, bo ich intencją było znieważenie kogoś, podcięcie skrzydeł, ośmieszenie. Pozdrawiam.
Sibon, dziękuję, że dotarłaś do sedna, nie skupiając się na tematach obuwniczych, bo glan jest tu tylko symbolem. Staram się nikogo nie urazić, choć czasami niezamierzenie tak się dzieje. Pozdrawiam.
Kurtad41, dziękuję, że dołączyłeś do dyskusji, podkreślając jeszcze jeden aspekt, kontrast między glanem a małym robaczkiem. Zło jest zwykle potężne, hałaśliwe, brutalne. Pozdrawiam.
Januszu, dziękuję za powrót i próbę przechylenia szali w tej dyskusji, nawet nie przypuszczałam, że tak może się ona potoczyć. Też znam praktyczne działanie poezji jako mizerne, ale myślę, że jeśli ktoś przeczyta, że dokonała się maleńka hekatomba, to ominie wstężyka, inną gąsienicę, a może nauczy się tolerancji wobec inności. Kto mi zabroni w to wierzyć? Pozdrawiam. |
dnia 07.09.2016 20:08
glany pokrewne butom wojskowym, a te są symbolem bezwzględności i siły niszczącej wszystkiego co słabsze.
piąty sześciowers jakby troszku inaczej napisać momentami zbyt naprowadzający się staje. tmsw. niekoniecznie mam rację
pozdrawiam |
dnia 07.09.2016 21:08
lubię motyle, pięknie to opisałaś, pozdrawiam, Zyga |
dnia 07.09.2016 21:12
Frunąć z ciepłej izby
mucha na świat chciała
lecz jej w tym zamiarze
szyba przeszkadzała
kiedy gospodyni
okno otworzyła
wyfrunęła mucha
w końcu wolna była...
Pozdrawiam.😊 serdecznie 😀. |
dnia 07.09.2016 21:13
Juliuszu, trafnie skwitowałeś glany. Nad piątą cząstką pomyślę, ale chciałam podkreślić, co odebrano gąsieniczce. Pozdrawiam.
Zyga66, witaj znowu, ja też je lubię, dzięki za pięknie. Pozdrawiam. |
dnia 07.09.2016 21:14
Zanim się prosię
na dobre spostrzeże
zostaną po nim
do zmycia talerze
Pozdrawiam.😊 serdecznie.😊 . |
dnia 07.09.2016 21:44
Słowo glan jest mało subtelne, szczególnie w zestawieniu z tak elegancką liryką. Moim zdaniem należałoby je zamienić na coś innego. |
dnia 07.09.2016 22:06
Alfredzie, widzę, że nadal chcesz mi poprawić humor- skutecznie, dziękuję i pozdrawiam.
Złoty deszczu, ale tu właśnie chodzi o brak subtelności, brutalność i okrucieństwo, dzięki za wizytę. Pozdrawiam. |
dnia 07.09.2016 22:47
:) bardzo. |
dnia 07.09.2016 23:10
Kkb, dzięki za bardzo. Pozdrawiam. |
dnia 08.09.2016 01:02
silva, ale chodzi mi o to, że całość jest napisana dość delikatnie, mimo iż opowiada o czymś okrutnym i słowo glan po prostu nie pasuje formalnie. To tak jakby w utworze Chopina nagle zagrać jakimś niepasującym akordem, ładnym, ale w przypadku tego konkretnego utworu burzącym jego harmonię. Ale to tylko moje zdanie, więc się nie przejmuj. |
dnia 08.09.2016 11:08
Tak coś dodam, no i uratowałaś jedno stworzonko przed chwilą swoim wierszem silvo, wracałem do domy ze śliwkami z ogrodu ( było tam kilka gąsienic, więc przypomniał się mi Twój wiersz ), na ganku w słońcu jaszczurka ładowała energię, wielkość palca serdecznego mierząc od ogona; w normalnym trybie porusznia rozdeptał bym niechybnie stworzonko, ale myśląc o Twoim wierszu stąpałem lekko - cudeńko zielone, z czarnymi centkami na grzbiecie przeniosłem w bezpieczne miejsce, a teraz gotuję kompot z węgierek. |
dnia 08.09.2016 12:07
Złoty deszczu, dzięki za powrót, ale ja nie widzę w słowie glan nic niestosownego. Pozdrawiam.
Frogiszcze, wielkie dzięki, ocaliłeś nieskończony łańcuch żywych istot, bo obie się rozmnożą, a potem ich dzieci itd. Twój komentarz to najpiękniejsze zwieńczenie dyskusji o wierszu. Pozdrawiam. |
dnia 08.09.2016 16:09
przecudnie...
(tyle i aż tyle) |
dnia 08.09.2016 17:23
INTUNO, dziękuję za poczytanie i aż tyle. Pozdrawiam. |
|
|