dnia 18.08.2016 08:03
Namnożyło się tych postacii.
Wiersz mocny. |
dnia 18.08.2016 08:48
Poruszający i smutny obraz odchodzenia osoby, do której w chwili umierania przychodzą różne postaci z jej życia, ale nie po to, żeby podać jej przyjazną dłoń i poprowadzić do lepszego świata, ale po to, by czynić jej wymówki. Przykre jest w ten sposób umierać... Mam nadzieję, że to tylko literacka fikcja.
Pozdrawiam |
dnia 18.08.2016 11:10
1. Proponowałabym zrobić coś z tym "końcem" w pierwszym wersie. "Na końcu nie mogła się już ruszyć" brzmi nieco dwuznacznie, a na pewno nie o to tu chodzi. Nie o "ten" koniec:
Spotykają się dwie baby na wiejskiej drodze:
-A co u waszego Stasia, kumo?
-Aaa, pomarło się Stasiowi, pomarło...
-A jaki był jego koniec?
-Łoj, carny.... Carny, jak cykoria!
2. "umierała długo pod okiem/ (...)/ plastikowej matki boskiej/ z przydrożnej kapliczki" -
umierając leżała przy drodze?
3. Czy Matki Boskie w przydrożnych kapliczkach są plastikowe?
Ja widziałam tylko gipsowe i drewniane. W jakiej wiosce widziałaś plastikową, Katarzyno? Plastik w przydrożnej kapliczce? Gdzie?
4. Ostatni wers osłabia i zbrzydza całość. Samo "pęcznienie sierpniem", takim własnie i tym - wystarczyłoby.
Jest przecież w pierwszej strofie "napuchnięta jak sierpniowy sad".
Ogólnie - wiersz trzeba jeszcze, wg, mnie (a to znaczy - wg. jednej z osób czytających i wyrażających swoje zdanie) - wziąć na warsztat.
To jest ładne:
pierwsza przyszła babka
wskazała na zerwany owoc -
syknęła grzech.
druga przyszła matka, usiadła pod jabłonią:
niedaleko pada a ty bez parasola.
trzecia przyszła córka
i rozeszła się na dwie połówki
(ale bez "ciąży bliźniaczej"). |
dnia 18.08.2016 11:22
Czytam bez ostatniego wersu i bez ciąży bliźniaczej, wtedy dwie połówki mogą się kojarzyć z jabłkiem, nawiązując do nadrzędnego motywu sadu. Bardzo ciekawe wykorzystanie tegoż sadu, Lubię, gdy treść rozwija się wokół jednego motywu jak na spiralnej muszli. Całość wstrząsająca, jak przystało na wiersz o umieraniu. Pozdrawiam. |
dnia 18.08.2016 11:34
A więc już dwa głosy za odjęciem wersu ostatniego i "ciąży bliźniaczej".
Jeszcze tylko z tym dwukrotnie pojawiającym się "na koniec" coś zrób i materiałem, z którego zrobiona figurka w kapliczce. |
dnia 18.08.2016 11:36
Dokładnie plastikowa :) Wsadzona po ukradzionej metalowej. Okno wychodzi na drogę. Rzeczywistość bywa czasem bardziej nieprawdopodobna niż fikcja. Sąsiadka umarła osomotniona, córka ma bliźniaki, więc nie miała czasu zająć się matką. A ta wieś to stara dzielnica Częstochowy, na której mieszkam :) |
dnia 18.08.2016 11:39
Chociaż, to drugie "na koniec" ("na koniec przybyli wszyscy jej mężczyźni") jest nawet ciekawe. "Na koniec" - Na "końcowy napis" - KONIEC (śmierć). Przybyli na jej... śmierć. |
dnia 18.08.2016 11:40
Dodam, że ta matka boska została Wsadzona na patyk, a wcześniej była to taka maryjna butelka na wodę swiecona :) Nasza kapliczka to taka jakby otwierana szafeczka. Dzięki za wszelkie sugestie. Zawsze podchodzę do nich z wdzięcznością, bo piszący czasem nie ma dystansu. Jako, że zazwyczaj tarzam się w obrzydliwosciach ropa zostanie. |
dnia 18.08.2016 11:41
Ooo, to napisz, ze nie "przydrożnej", a widocznej z okna. Jakoś tak.
Czytelnik czyta "przydrożnej", czyta o sadzie, i widzi kobietę leżącą w piachu na drodze do lasu. |
dnia 18.08.2016 11:46
Szkoda. "Pęcznienie sierpniem" jest dobre. Sierpień jest napęczniały. Tu - w tym wierszu - dodatkowo, dla Ciebie - śmiercią sąsiadki. Jednak ten ostatni wers "jak ropą" jest jak wzięty z taniego kryminału, albo prowokującego reportażu zrobionego przez szesnastolatkę. Bez wysmakowania. |
dnia 18.08.2016 11:48
:D Dobra wizja! Ale fakt, mnie ten autentyzm czernikowski wessał, zazwyczaj opisuję autentyczne przeżycia i doświadczenia plus swoje ewentualne wyobrażenia i czasem zapominam o kontekście czytelniczym. dziękuję za pochylenie się nad wierszem. |
dnia 18.08.2016 11:52
Proszę:) Cała przyjemność po mojej stronie:) |
dnia 18.08.2016 11:53
(Zacznij od "nie mogła się już ruszyć"). |
dnia 18.08.2016 11:55
(Będzie "zywiej":)). |
dnia 18.08.2016 11:56
Jak tylko wrócę do domu, ogarnę wiersz i wrzucę w komentarz. |
dnia 18.08.2016 12:45
wyśmienity wiersz.
wyśmienity.
przede wszystkim dzięki temu, że niesie w sobie to co dla poezji najistotniejsze - emocje.
tutaj przejmujące i podane jak na tacy.
poniekąd wpisujące sie wcale nie źle do Faustowskiego przesłania, do którego osobiście nabieram coraz większego przekonania, iż śmierć, powinna być najwspanialszą chwilą życia. wszystkich, którzy po przeczytaniu tego zdania, uważają że istotnie osłabłem na umyśle, odsyłam do opisu śmierci Petroniusza w "Quo Vadis", Sokratesa, w "Obronie Sokratesa" Platona i oczywiście, wspomnianego już "Fausta" Goethego. czytelnicy biografii Spinozy, też pewnie chętnie by się o taką właśnie dobrą śmierć modlili.
jak moja Babcia.
chciało by sie powiedzieć:
śmierć śmierci
nie równa.
choć wszystko
równa.
jedynie "sierpnia" faktycznie za wiele.
może pierwszy mógłby być "nabrzmiały"?
napuchnięta jak nabrzmiały sad.
a i całość Leśmian by przeczytał z zadowoleniem. |
dnia 18.08.2016 13:28
...tekst porwany, niespójny, aż prosi się o uporządkowanie i uzupełnienia
- "kadrowanie" wtłacza treść w różne parafie, które nawet nie wchodzą w relacje z czytaczycielem utrudniając tym samym wejście w "treść". to, co namieszałem przynajmniej trochę pomaga mnie - również bez zbytecznych przecinków.
na końcu nie mogła się już ruszyć
opuchnięta jak sierpniowy sad.
pierwsza przyszła babka i wskazując na zerwany
owoc r11; syknęła r11; to grzech. kiedy przyszła matka
usiadła pod jabłonią: niedaleko pada a ty bez parasola.
córka jako trzecia rozeszła się na (r30;) połówki
ciąży bliźniaczej.
(-) koniec przywlókł wszystkich jej mężczyzn
ale nie potrafili otworzyć się jak rany. umierała
długo pod okiem milczącego ojca i plastikowej
matki boskiej z przydrożnej kapliczki gdy ogród
pęczniał sierpniem
jak ropą.
a obraz? wcale nie rzadki i nie pozbawiony pewnego - już - (regionalizmu) wyalienowania. ciekawe jest też animizacyjne przełożenie sadu/ogrodu na ewokacyjne zależności jednostki/podlira lub składowej środowiska z tegoż "pejzażu"
no tak - pomysł, jakiś tam był, jednak w opublikowanym formacie, jakoś nie dla mnie |
dnia 18.08.2016 13:31
no tak...
na końcu nie mogła się już ruszyć
opuchnięta jak sierpniowy sad.
pierwsza przyszła babka i wskazując na zerwany
owoc - syknęła - to grzech. kiedy przyszła matka
usiadła pod jabłonią: niedaleko pada a ty bez parasola.
córka jako trzecia rozeszła się na (...) połówki
ciąży bliźniaczej.
(-) koniec przywlókł wszystkich jej mężczyzn
ale nie potrafili otworzyć się jak rany. umierała
długo pod okiem milczącego ojca i plastikowej
matki boskiej z przydrożnej kapliczki gdy ogród
pęczniał sierpniem
jak ropą. |
dnia 18.08.2016 13:42
ciekawy wiersz, oryginał przeczytałem z zainteresowaniem, pozdrawiam, |
dnia 18.08.2016 13:44
jakby do ogrodu wjechała koparka. |
dnia 18.08.2016 13:49
Ciekawa jestem, czy Katarzyna zdecyduje się na jakieś zmiany po kolejnych komentarzach. Kiedyś napisałam wiersz na podobny temat. gdyby autorka chciała go zobaczyć - wkleję. |
dnia 18.08.2016 16:13
Ja bym nic, nic nie zmieniala!!!! Bardzo udany tekst, przejmujaca liryka, bardzo autentyczna i jakze obrazowo pokazana. Kiedys napisalam wiersz o przydroznych kapliczkach i o tych gipsowych figurkach, czesto w wyblaklych sukienkach ..... wierze, ze sa tez plastikowe!!! Do tej pory sierpien taki jesienny, ale podobno od wtorku Sahara:))))) pozdrawiam bardzo serdecznie |
dnia 18.08.2016 17:53
..tylko drzewa umierają stojąc.. |
dnia 18.08.2016 19:59
Zatzymał.
Pozdrawiam.O. |
dnia 18.08.2016 20:00
zatrzymał:) |
dnia 18.08.2016 23:23
Podobają mi się fragmenty... nie... fragment:
"na koniec przybyli wszyscy jej mężczyźni
ale nie potrafili otworzyć się jak rany."
Ciąża bliźniacza brzmi topornie.
Ostatnie sześć wersów msz do wyrzucenia. |
dnia 19.08.2016 07:04
na śmierć sąsiadki
nie mogła się już ruszyć
napuchnięta jak sierpniowy sad.
pierwsza przyszła babka
wskazała na zerwany owoc -
syknęła grzech.
druga przyszła matka, usiadła pod jabłonią:
niedaleko pada a ty bez parasola.
trzecia przyszła córka
i rozeszła się na dwie połówki ciąży.
na koniec przybyli wszyscy jej mężczyźni
ale nie potrafili otworzyć się jak rany.
umierała długo pod okiem
milczącego ojca
i plastikowej matki boskiej
z odkręcaną głową,
gdy ogród pęczniał sierpniem
jak ropą.
Tak raczej zostanie. Dzięki za sugestie. Wszystkie rozważyłam (jedyne co mnie dziwi zawsze na takich portalach to kategoryczne sądy, że coś trzeba, że fajne, albo niefajne, bez "moim zdaniem" i anonimowo; myślę, że pod swoimi wierszami i słowami krytyki i aprobaty powinniśmy się zawsze podpisywać). Do następnego :) |
dnia 19.08.2016 07:59
...no jak to?
przecież każda publikacja lub komentarz jest podpisany nick`iem!
przypomnę, że "uznani" w słowie nierzadko publikowali pod pseudonimami i nikt im tego z gardła nie wyrywał
a kategoryczne sądy, to tylko twój odbiór owych "sądów" - namawiam do dystansu zwłaszcza, do tego, co publikujesz, jak i odcięcia emocjonalnej z tym pempowiny |
dnia 20.08.2016 12:35
Katarzyno, to przywilej zarówno publikującego , jak i komentującego, że może używać nicku. Wybór należy także do Ciebie. Tak stanowi regulamin PP.
Pozdrawiam Cię tak samo serdecznie, jakbym to robiła pod własnym nazwiskiem. IRGA |