Zdumiewająca jednostajność barw,
kiedy tramwaje wydostają odwłoki
na środek mostu a wiatr usiłuje
wyrywać nam słowa z ust.
Nic oprócz scen jak ta w pamięci.
I tylko morze za lasem udziela się
w lekcjach innej monotonii.
Kupiliśmy już ciemne okulary,
wieczorem pójdziemy się napić.
Zjemy tyle, że będziemy składać się
wyłącznie z jedzenia. Człowiek
za barem nie odezwie się do nas
przez następne trzy tygodnie.
Jeszcze moment, a zrobi się dobrze -
jak na zdjęciach. A jednak, kiedy ona
zdejmuje kostium w otwartym oknie
i jasne ciało ucieka od piersi
w głąb podbrzusza, czuję, że komuś tutaj
dzieje się krzywda. To faktycznie
jawna niesprawiedliwość, że właśnie
on z nią sypia, wtrąca - bijąc
mojego laufra.
Dodane przez admin
dnia 01.01.1970 00:00 ˇ
1314 Czytań ·
|