Stała na ławce butelka.
Jej szyjka smukła i piękna.
Denko okrągłe, głębokie.
A w środku spirytus z sokiem.
Przez jasne patrzyła źrenice,
Ust pożądała spragnionych.
Lecz w cieniu drzew, nikt nie ujrzał
Samotnej duszy oszklonej.
Psuło się wnętrze w upale.
Kisła zawartość zamknięta.
Fermentu dech wyparł korek,
Aż z ławki spadła butelka.
Rozprysły się lśniące wdzięki,
Fetor zgnilizny uleciał.
Etanol wzniósł się do nieba,
W głąb ziemi wsiąkła zaś lepkość.
Szkło posprzątali o świcie
Sprzątacze z miejskiej rZielenir1;.
Korek już tylko w trawie
Kopnie dziś ktoś od niechcenia.
Dodane przez Tristia
dnia 03.08.2007 21:03 ˇ
8 Komentarzy ·
953 Czytań ·
|