Piętnaście lat miałaś, zostając sama,
na świecie z rodzeństwem, z domem na głowie,
ostoją im byłaś prawdziwą mamą,
żyjąc bez radości, z rozterek mrowiem.
Wnet przyszło małżeństwo, pięcioro dzieci,
troje z nich wciąż dobrze ciebie wspomina,
dla dwojga zabrakło miejsca w tym świecie,
gdy kończy się życie, drugie zaczyna.
Wszystko bez ciebie jest inne niż było,
słońce chociaż świeci, niby gorące,
jakby nieobecne czy o czymś śniło,
wymarły kaczeńce na naszej łące.
Co roku czynim za duszę odpusty,
pośrednik stosowną opłatę bierze,
po celebrze w sercu zostaje pustka,
prawdę mówiąc w ich moc wcale nie wierzę.
Tu kwitnie pogarda otwartą bramą,
innego wymiaru przestajesz się bać,
wracaj choć we śnie lub zabierz mnie mamo,
bym marzeń już więcej nie musiał grzebać.
Dodane przez zdzislawis
dnia 25.05.2016 06:00 ˇ
9 Komentarzy ·
655 Czytań ·
|