Sprzedaliśmy, co było do sprzedania,
rozliczyliśmy się, teraz darmowym transportem
wracamy do domu. Rosjanki patrolują rondo,
choć deszcz ze śniegiem taki, że nawet psa
nie uświadczysz w bramach. Kamienice giną,
tory urywają się nagle, ciemność pospiesznie
pochłania biegnących, wiatr wpada przez dziury
w karoserii i świszcząc zagłusza radio,
podczas gdy na zewnątrz nowy skok deszczu,
szybki i twardy, siódemka tnie mrok na oślep,
zarzucając błotem arabską knajpę.
Jesteśmy jak ta przelewająca się fala.
Skrzela niewidzialnego organizmu
pracują nad nami statecznie.
Dodane przez admin
dnia 01.01.1970 00:00 ˇ
1417 Czytań ·
|