Alicja łączyła pragmatyzm z entropią.
Nie raz przewracałem się o jej rzeczy
porozrzucane w nieładzie.
Lecz raczej nie przywiązywała
do tego należnej uwagi.
Moje rzeczy prowadzą
koczowniczy tryb życia - mawiała
i wciągając mnie na łóżko,
zamotanego w jej liczne rajstopy,
zręcznie ten fakt wykorzystywała.
Jednakże była bardzo pilna
w przestrzeganiu zajęć terminów.
Które w nadmiarze piętrzyła na głowie.
Na lekcje francuskiego, zajęcia z hippiki
kursy rysunku i przyjaciółek spotkania
nieraz dowoziłem ją w ostatniej chwili.
Wspierając jej potrzebę wiedzy i nauki
podziwiałem jej ciągłą aktywność.
Choć czasem wszystko wskazywało
że samotnie w zajęciach przejawia gorliwość.
Lecz instruktorzy ufnie patrzyli jej w oczy.
Zaprotestowałem jedynie
przy jej lekcjach szermierki pomyśle
bo wydało mi się to aż nazbyt oczywiste
iż nawał zajęć sprawiał
że coraz rzadziej
o jej rzeczy się potykałem.
Zatem cieszyłem się chwilami
jej małych przerw w trudach nauki.
Szczególnie gdy wracając niespodziewanie do domu
mówiła przytul mnie tylko, bom dzisiaj
po hippice całkiem zajeżdżona!
I jakże docenionym się czułem
kiedy dodawała słabym głosem -
tak bardzo cię potrzebuję...
bo wiesz, od kiedy ciebie poznałam
to przestały mi wypadać włosy.
Dodane przez Janusz Gierucki
dnia 08.04.2016 00:08 ˇ
6 Komentarzy ·
490 Czytań ·
|