Autobus wciąga z wysiłkiem na wzniesienie
swoje patetyczne cielsko brzuchomówcy.
Deszcz właśnie przestał padać. Niepewne języki
słońca obmacują dachy niewielkich zabudowań
po obu stronach drogi, która prowadzi stąd
w dwa równie znane i nieciekawe miejsca.
Leniwym wróblom nie chce się nawet ruszać.
Bardziej z przyzwyczajenia, niż z chęci życia,
brodzą w rozmokłej skórze poboczy, przeszkadzając
krowom obnosić się ze swoim smutkiem.
Na razie tyle. Na razie tutaj toczy się akcja.
Wkrótce zalepią nam oczy plastrem i zrobi się ciemno.
Wszystkie ptaki odlecą. Wszystkie ptaki i wszystkie
gazety, które też chciałyby latać.
Dodane przez admin
dnia 01.01.1970 00:00 ˇ
1528 Czytań ·
|