dnia 06.03.2016 05:38
naciągane - bez pomysłu... zagadane i z każdym kolejnym wersem przewidywalne (nudne) |
dnia 06.03.2016 08:09
"Na imię mam Weronika" - ciekawa refrenowata fraza, wiersz do niczego |
dnia 06.03.2016 08:23
Ano trudno i tak się zdarza:)) W każdym razie ważne, że Panowie przeczytali. Dziękuję serdecznie. |
dnia 06.03.2016 09:58
dobrze by było gdybyś poszła w stronę liryki;) myślę, że jest dobra metafora, Weroniki, nigdy takiej nie było, aczkolwiek tyle jest pogaństwa w ogóle w wierze, ale była Maria i Magdalena. ;) poza tym kiedyś balsamowano ciała i owijano bandażami. |
dnia 06.03.2016 10:25
valeria - co do Weroniki, to tylko wiersz.
A specjalnie dla Ciebie, wklejam tu lirykę, jaką uwielbiasz:)))Delektuj się:)))
Liviet, Liviet gdzie teraz jesteś?
Już wypłakałem za tobą oczy.
I promyk słońca też gdzieś uciekł,
rankiem wplatany ci w warkocze.
Szminkę z policzka ocierałem,
tuliłem chłodne ciepłe dłonie.
Wiśniowoustna moja Liviet,
boję się dzisiaj. Bardzo boję.
Liviet najmilsza, Liviet moja,
rzęsy na chmurce zawiesiłaś.
Nadgryzłaś jabłko niedojrzałe
i pustkę ciszą rozpaliłaś.
Szepczesz, że wszystko z czasem mija
i że niedługo z grobu wstanę.
Więc po cichutku, lustrzanolica
myśli przytulam uczesane.
Miłego dnia. |
dnia 06.03.2016 11:02
wiem, że ciebie to spotkało. przykro mi z tego powodu. życzę Ci pogody ducha. |
dnia 06.03.2016 11:07
Zbyt dosłownie, plwocina razi. Pozdrawiam. |
dnia 06.03.2016 11:10
valeria:))) o czym Ty piszesz??? Ten wierszyk grafomański, który kiedys tam napisałam i załączyłam w komentarzu jest o miłości. Facet pisze do swej Liviet. Uciekła mu, a On rozpacza, że został sam, lęk w nim narasta:)))
nabrał świadomości, że Jego miłośc była niedojrzała, teraz tęskni nad utraconą Liviet, ma nadzieję na Jej powrót, bo szansa jest:)))więc zgrzebłem czesze myśli swe:))) |
dnia 06.03.2016 11:12
silva - pluli w oczy i w twarz. Mimo, że razi, w żadnym wypadku nie ruszę plwociny z wiersza. Nie ma co owijać.
Były jeszcze inne dosadne słowa, ale pousuwałam.
Dziękuję bardzo za poczytanie i komentarz. |
dnia 06.03.2016 11:50
to mam nadzieję, że wrócicie do siebie.życzę z całego serca;) |
dnia 06.03.2016 11:51
nie tym razem jak dla mnie, a może to tylko pustka w głowie i tak marudzę...więc nie przjmuj się mną
pisz tak by w zgodzie z sobą pozostać
by to co chcesz poezją przekazać
autentyczną częścią ciebie było
trudno wymaganiom innych sprostać
lecz musisz dla sensu słowa
musisz sobą pozostać...
dla poety zagubionego |
dnia 06.03.2016 12:01
frogiszcze:) a marudź ile chcesz. Ja jestem odporna na krytykę i wyszłam już dawno z etapu, gdy mnie negatywne komentarze dołowały.
Wiersz nie dla fachowców zapewne, za wprost, może za przewidywalny, jak pisze Mithotyn, ale ja, tak sobie coś tam wyobrażam i tak coś tam czuję.
Więc jestem w nim sobą. Piszę, oprócz tego, ze dla siebie, również dla prostego ludu(na to wychodzi:)))
Dziękuję bardzo za pochylenie się nad wierszem. |
dnia 06.03.2016 12:04
valeria:))) widzę, że trudno nam zakończyć ten temat:)))
Mnie w tym wierszyku nie ma!!! :))) To bajka, wymyślona. |
dnia 06.03.2016 13:06
wcześniej mi mówiłaś, że jesteś, teraz już nie, nie mam znaczenia czy jesteś pilką czy nie pilką. |
dnia 06.03.2016 18:05
Wiersz dobry, bez dwóch ostatnich wersów.
Plwocina i bisior jak najbardziej na miejscu.
Napisałbym tak:
Na imię mam Weronika.
Idąc z gęstniejącym tłumem nie widzę Ciebie.
Krzyki, wyzwiska i chrzęst broni.
Muszę zbliżyć się, spojrzeć w oczy
błotem zlepione, plwociną.
Przedzieram się. Wreszcie jestem.
Ocieram bisiorem ich złość z Twojego policzka;
szyderstwo, które głęboką wyżłobiło bruzdę;
zazdrość do ust przyklejoną.
Przekręcam chustę
na mniej skrwawioną stronę.
Z czoła zdejmuję pot - żywą czerwienią
nasiąka obraz odbity bólem.
Volto santo dręczone - nie wiem czy wybaczysz.
Na imię mam Weronika.
Ja również Twoją twarz zeszpeciłam.
Pozdr |
dnia 06.03.2016 18:22
Ooo - kurcze, chyba masz rację:) Te ostatnie wersy... egzaltacja za wielka???
Chyba tak, prawda? A i widzę, że nieco wyeliminowałeś. Zaraz sobie dokładnie popatrzę. Chyba mi się podoba, jak to poprawiłeś:)
Drugi wers w Twojej wersji mi nieco nie pasuje, a reszta biorę:)
Dziękuję bardzo, bardzo. |
dnia 06.03.2016 19:55
Pomnij jak swojej duszy chustą
otarłam twarz cierpiącą Panie
i popatrz teraz jak wyglądam
gdy wiatr mi zmierzwił uczesanie
Pozdrawiam.😊 serdecznie.😊 . |
dnia 06.03.2016 20:36
Do mnle też gada, bez dwóch ostatnich wersów :)) serdecznie |
dnia 06.03.2016 20:49
całkiem dobrze się czyta, i tym razem bez rażących imiesłowów :) |
dnia 07.03.2016 10:06
Czyta się płynnie, z rosnącym zainteresowaniem bo wiersz jest co najmniej przyzwoity, nie, więcej niż przyzwoity. Ładnie i sprawnie poprowadzony opis pasuje do tych emocji, szczera, może nawet nieco prostolinijna wypowiedź. W tym stylu jesteś u siebie. Pozdrawiam |
dnia 07.03.2016 15:38
Alfredzie, zorianno - dziękuję bardzo.
Robercie - zapamiętałam. Co mi imiesłów pod rękę lazł - to Mithotyna słowa w wyobraźni się pojawiały niczym bicz:)))
Romku - nawet nie wiesz, jaką mi radośc tym komentarzem sprawiasz:)
Miłego dnia Państwu życzę:) |
dnia 08.03.2016 19:20
Wiersz może i prostolinijny, ale przynajmniej prawdziwy. Pozdrawiam. |
dnia 09.03.2016 13:34
Panie mój, pozwól mi....Weronika do - Jezusa na filmie Pasja - jestem na tak Milianno :-) |
dnia 09.03.2016 22:08
Bardzo dziękuję Anstazya i benlachowi za poczytanie i komentarze. Pozdrawiam:) |
dnia 11.03.2016 21:56
Trochę nie dla mnie... Pozdrawiam :) |
dnia 12.03.2016 14:29
kkb, nawet jesli nie dla Ciebie, to fajnie, że po takim czasie od wstawienia poczytałeś:) |
dnia 10.07.2016 14:55
W tej chwili wiersz wygląda tak:
Na imię mam Weronika.
Idę z tłumem. Gęstnieje. Nie widzę Ciebie.
Krzyki, wyzwiska i chrzęst broni.
Muszę zbliżyć się, spojrzeć w oczy
błotem zlepione, plwociną.
Przedzieram się. Wreszcie jestem.
Ocieram bisiorem ich złość z Twojego policzka;
szyderstwo, które głęboką wyżłobiło bruzdę;
zazdrość do ust przyklejoną.
Przekręcam chustę
na mniej skrwawioną stronę.
Z czoła zdejmuję pot - żywą czerwienią
nasiąka obraz odbity bólem.
Volto santo dręczone - nie wiem czy wybaczysz.
Na imię mam Weronika.
Ja również Twoją twarz zeszpeciłam.
|