Kiedy glinianej lalki druciarz naprawić nie umie,
tak jak inne skorupki, zakopujemy ją w ziemi.
Po policzkach z fajansu ściekają kropelki wody,
z majolikowych oczu życie odpływa w nieznane.
Bóg poetę nauczył piosenki o końcu świata,
aby śpiewał zgnębionym, że nie umiera się wcale,
lecz cóż to za pociecha dla potłuczonych figurek,
że wieczność nie próżnuje, że wzejdą chwastem lub różą.
Śmierć ten smutek rozumie i chociaż ją strach odstrasza,
ze zniszczonej foremki wyjmuje lalczyną duszę.
Dokąd idą - nikomu nie wolno wiedzieć,
skąd śnią się nam umarli - jak żywi, cali, szczęśliwi.
Dodane przez sykomora
dnia 26.12.2015 15:21 ˇ
14 Komentarzy ·
775 Czytań ·
|