jestem w drodze
do taraskonu wiedzie złotawa poświata
jesień jeszcze sucha gdzieniegdzie gniją
listki w rowach zwinięte w pojedyncze myśli
na horyzoncie wieże
wznoszone z cieni pieśni bułata
jak metropolie spadziste dachy
składane w urny z dłoni
metafizyczne twarze olbrzymów
w każdym kamieniu
dokąd idziesz domine
dokąd
na froncie wojna ogień
kotwice wbite w kościste ramiona
nie dożyjemy lata
namaść nas
boski urodzaju
ochrzcijmy się na nowo
jeruzalem płonie
Dodane przez no_name
dnia 02.12.2015 09:52 ˇ
7 Komentarzy ·
739 Czytań ·
|