|
Nawigacja |
|
|
Wątki na Forum |
|
|
Ostatnio dodane Wiersze |
|
|
|
Wiersz - tytuł: Wspomnienia z wyprawy na Madagaskar (1) |
|
|
Poemat - część pierwsza
I
Dziś wyruszamy.
Jeszcze tylko godzina snu. Sienie
są pełne zapachów omdlałych, którym
udało się cało ujść z chłodu dnia
wczorajszego. Gdy tylko wraz z pojaśnieniem
horyzontu, służebna okna i drzwi rozewrze,
znikną w wartkich strumieniach przeciągu. Zatem
niech sztywnieją w ciszy napięte krawędzie
pajęczyn, niech ginie w sidłach drapieżnik,
niech kruszeją wychodzone schody. Do czasu.
Choć już nie śpię, oczu nie otwieram. Świadomość czynu,
jaki ma być spełniony, zakłóca zwykłe mi
chybotanie między wizją snu i wizją na jawie
tworzoną odręcznie, w pośpiechu, a pełną
kobiet i pałaców o nieskończonej ilości pokoi. Są tam
komnaty głębokie i przedsionki półsenne,
w których rdzewieją niepozłacalne lichtarze
bez płomieni, a zapach starych mebli cierpko
wcieka w nozdrza. Są rotundy zwodnicze i
uśpione zapadnie, jest i korytarz zwężający się
ku drzwiom ostatecznym, które przejść to
rozpaść się w plamę pyłu, złotą pochodnię
na ziemię opuszczając. Niech ku balkonowi
się potoczy.
II
Ci, wśród których się znalazłem.
Za oknem rozlegają się coraz wyraźniej
odgłosy rozmów i rżenie koni. Wstać
muszę, otrząsnąć się z tego co naniosła noc.
Wychodzę na ganek. Nieliczni, a tak
uczynni są oni - szerokoplecy mężczyźni o
jasnych brodach, kobiety w płóciennych
strojach nie znających żadnego
klejnotu. Skandynawowie.
Nie drażni mnie już to, że nie rozumiem
ich języka i mój pobyt wśród nich skazuje mnie
na ciągłą nudę przeobrażającą się czasami w
nazbyt gwałtowne przygnębienie. Usiłuję wierzyć, że
tylko Maya, jedyna czarnowłosa w okolicy
(to ona właśnie od paru dni przynosiła
pożywienie do mojej izby) znajduje trochę więcej
zrozumienia dla mojej niepewności i
chwiejnych ruchów rąk.
Niewykluczone, że matkę Mayi przywiózł jej ojciec
- ponoć niespożyty awanturnik - jako zdobycz
z wyprawy do wybrzeży południa. A jasna cera i
bladoniebieskie oczy zdecydowanie wskazują
na tutejsze pochodzenie.
I tylko ja dostrzegam, że jej oczy czasem
zapadają w czerń, a ze źrenic spadają
trujące iskry. Surowa suknia staje się prześwitem
wysnutym z porannego zamroczenia,
kiedy rozcieńczone światło wibrując
wpływa pod zasunięte powieki.
I tylko ja widziałem na jej twarzy
maskę, u jej pleców owadzie skrzydła;
odrywały ją o źdźbło od ziemi
a jej uśmiech zataczał półkole,
w którym było schronienie od
dręczącego mnie bluźnierstwa.
A potem gdy się ściemniło jej czoło
odwróciła się w stronę gdzie z mroku
wyłania się wszechkolorowy obraz i niknąc
nie porzuciła mi nawet spojrzenia,
w którym szukać bym mógł
ku jej tajemnym zamieszkaniom
ukrytego wejścia.
Dodane przez Roman Rzucidło
dnia 29.09.2015 19:08 ˇ
16 Komentarzy ·
644 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
dnia 29.09.2015 19:56
ornament, przez który długo będę podróżował jak przez labirynt... te kilka czytań nie wystarczy...na szczęście poemat jeszcze nie skończył się. |
dnia 29.09.2015 20:52
Romku, i uraczyłeś nas kolejnym wspaniałym wierszem. Pozdrawiam. Irga |
dnia 30.09.2015 04:50
Dla mnie za mało pseudonimów, za dużo opisów rodem z Prousta. Pozdrawiam. |
dnia 30.09.2015 07:02
DLA MNIE, JAKO CZYTELNIKA , JEST TO POETYZOWANA PROZA LITERACKA GŁODNEGO WRAŻEŃ UTALENTOWANEGO PRZEWODNIKA TURYSTYCZNEGO. NADUŻYWAJĄCA JEDNAK NA SIŁĘ TWORZONYCH :
WIZJI (WIZJA tworzona ODRĘCZNIE) - (zwykłe MI chybotliwe - zamiast MOJE) - (NAPIĘTE KRAWĘDZIE PAJĘCZYN -A MOŻE NITKI KRAWĘDZI WIDOCZNYCH PAJĘCZYN) - CZY PLAMA PYŁU, TO PROCH?. I SKĄD I JAKI DRAPIEŻNIK ZNALAZŁ SIĘ W HOTELU ISTNIEJĄCYM DO CZASU? TO UWAGI TYLKO DO CZ. PIERWSZEJ.
JEST TEŻ MOJA UWAGA GENERALNA! JAKIE I W JAKIEJ FORMIE WYDAWNICTWO I ZA CZYJE PIENIĄDZE ZECHCE (CHCE) WYDAĆ TOMIK Z TAKIMI POETYCKIMI REPORTAŻAMI. CZY POZOSTANIE RATUNEK - ETAT W PRASIE? TO GORZKIE, CO PISZĘ! ALE WIEM - JAKO AUTOR - O CZYM PISZĘ ! A ZOSTAĆ UZNANYM - TO NASTĘPNY SZCZEBEL. MIMO TYCH UWAG - NIECH MŁODZI NIE TRACĄ NADZIEI I PODEJMUJĄ PRÓBY . POZDRAWIAM OD MÓZGU I SERCA! |
dnia 30.09.2015 08:21
Serdecznie wyjątkowo.:):)
Pozdraiwm.OLa. |
dnia 30.09.2015 08:26
warto było przez chwile się skupić, :))) |
dnia 30.09.2015 08:42
Witam serdecznie wszystkich. Zdecydowałem się na zamieszczenie na PP tekstu starego poematu, powstałego w latach 91-98, gdyż prawdopodobnie nigdzie poza portalem nie będzie mi dane go opublikować i poddać ocenie czytelników. Sam tekst reprezentuje wszystkie cechy mojego ówczesnego stylu. Poemat ten w swej warstwie wierzchniej jest kolażem kilku moich snów. I stąd wypływa ta podróż, wewnętrzna raczej niż do jakiegoś konkretnego celu.
adaszewski bo to rzeczywiście tekst, być może nadmiernie ornamentacyjny i barokowy. Ale taki był mój ówczesny styl i taki zapis pozostał. Będą jeszcze dwie części tego poematu. Dziękuję za czytanie i komentarz.Pozdrawiam z szaroburej dziś Nysy.
IRGA tym razem uraczyłem was starociami... Ale jeśli się podoba, rad jestem wielce. Dziękuję i pozdrawiam
zdzislawis Porównanie do Prousta poczytuję sobie za komplement. Dziękuję i pozdrawiam. |
dnia 30.09.2015 09:00
kurtad41 założeniem przy pisaniu było to, że miał być to tekst silnie wizyjny. Czy są one tworzone na siłę... oczywiście masz prawo do takiej oceny, jednak jest ona subiektywna. Chętnie poczekam na oceny innych. Co do rozmaitych wydawnictw chyba wszyscy wiedzą, że istnieją takie, które po prostu zarabiają na czyichś ambicjach. Żeby w nich wydawać wystarczy mieć pieniądze i wszystko pójdzie. Nie chcę na siłę drukować starych tekstów, choć przyznaję, że mógłbym to zrobić tylko z czystego sentymentu.
Ciekawie określiłeś ten tekst jako "przewodnik turystyczny", " reportaż poetycki", ślizgasz się po powierzchni, bo pierwotnym tworzywem tego tekstu są obrazy wzięte ze snów. A dalej droga wiedzie głębiej niż tylko do zwykłego celu na mapie. Dziękuję za uwagi i pozdrawiam.
Ola Cichy Dziękuję za odwiedziny i komentarz. Pozdrowienia |
dnia 30.09.2015 09:02
Robert Furs No tak, skupienie jest potrzebne przy lekturze dłuższego tekstu. Dziękuję za nie i pozdrawiam |
dnia 30.09.2015 10:55
Wolę Twoje pisanie - "sprzed tygodnia". Doceniam tekst i zaangażowanie. |
dnia 30.09.2015 13:30
nonkormistka nie jest to dla mnie zaskoczenie, wszyscy wolą moje nowsze teksty od tych z lat 90. Rozumiem Cię więcej doskonale. Taki dziwny był mój ówczesny styl. Dziękuję za odwiedziny i komentarz.Pozdrowienia |
dnia 30.09.2015 16:04
Jak hartowała się stal:), jak wykuwał się Twój styl... Już czuć znamiona mistrza, pozdrawiam. |
dnia 30.09.2015 17:51
dobrze było poczytać romku posiadasz rzecz bardzo cenną mianowicie zmysł poetycki co czyni z ciebie prawdziwego artystę takie moje zdanie
dobrze cię mieć tutaj pozdrawiam |
dnia 30.09.2015 22:41
No cóż, pięknie. Przypomina mi" Tylko Beatricze" Parnickiego,zresztą moją ulubioną z polskich książek. Pozdrawiam, A |
dnia 01.10.2015 06:38
Bogdan Piątek Hartowanie tej stali to bardzo długa historia. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam rankiem z biblioteki w Nysie.
potrzaskane zwierciadło Bardzo cieszy mnie twoja opinia. Dziekuję i pozdrawiam.
Madrygał Ja też lubię Parnickiego, a "Tylko Beatrycze" to cudowna powieść-labirynt.Miło znależć takie odniesienia, bo wokół podobnych snuły się moje ówczesne próby. Pozdrowienia |
dnia 02.10.2015 20:49
Pokazałeś, że i poematy świetnie piszesz.
Ten zawsze możesz "unowocześnić", przyciąć tu i ówdzie.
Ciekawy w obrazowaniu, nawet filmowy. Pozdrawiam. |
|
|
|
|
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
|
Pajacyk |
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Aktualności |
|
|
Użytkownicy |
|
|
Gości Online: 43
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanych Użytkowników: 6 439
Nieaktywowani Użytkownicy: 0
Najnowszy Użytkownik: chimi
|
|
|
|
|
|