dnia 24.06.2015 13:41
Moje środowiska i moje nastroje :))). Super wiersz :)))
Najserdeczniej :))) |
dnia 24.06.2015 14:46
Bardzo na tak. Pozdrawiam. |
dnia 24.06.2015 15:01
niezły konspekt.Też miałem słabość do pani Chauchat!... |
dnia 24.06.2015 15:29
świetne, nic w ramach komentarza do tego tekstu dodać się nie da. |
dnia 24.06.2015 16:03
O kąciku wzajemnej adoracji pod klep sydrą |
dnia 24.06.2015 17:58
Sanatorium pod Klepsydrą było tylko jedno i do tego czuję sentyment, ale i tu jest aura. Miłości, co (niby) niemożliwa.
Z pozdrowieniami :-) |
dnia 24.06.2015 18:30
Bardzo na tak:) |
dnia 24.06.2015 19:54
O jakie ciekawe obrazowanie:) Z przyjemnością:) Pozdrawiam:) |
dnia 24.06.2015 20:37
Dałbym książce tytuł: 'Ucieczka na wojnę z powodu braku celu w życiu'. Choroba to tylko wymówka. |
dnia 24.06.2015 21:15
Dawno temu, kiedy czytałem Czarodziejską górę kibicowałem Hansowi, żeby mu się udało.
Pozdrawiam |
dnia 25.06.2015 06:55
tak sobie pomyślałem - acz biorę pod uwagę ograniczoną liczbę zwolenników - na ile tekst dotrze do tych, co nie czytali i na ile powyższe do lektur może zachęcić, bo to, że mi np. koreluje, nie znaczy iż zagra każdemu..? Podejście do treści z "resetem" mocno ją/treść uenigmatycznia.
proszę nie brać tego do siebie..................tak sobie rozważam |
dnia 25.06.2015 18:04
Ani czarodziejska góra, ani sanatorium nie są miejscami uzdrawiającymi, jak można by sądzić z ich nazwy. Zamienić się w motyla i posmakować egzystencjalnego miodu, gdy choroba, paradoksalnie, pozbawia sił, zamiast je czarami wzmocnić, jest niemożliwe. Ciekawy wiersz. |
dnia 25.06.2015 22:37
Mithotyn - trafne spostrzeżenie, bo tekst ten jest pisany tylko dla tych co czytali książkę. By może odnaleźć wspólne odczucia. A zachęcać innych do lektury nie zamierzam. Literatura to kraina błądzenia, każdy musi sam maczetą wycinać swoją przecinkę. Co najwyżej zachęcić do czytania wzajemnych tekstów, bo przecież jest to jakaś forma wzajemnego poznania? |
dnia 26.06.2015 07:23
...ależ naturalnie, że jest. Jest też niezaprzeczalną formą werbalizowania uczuć i udoskonalania relacji, wymiany poglądów/wniosków. Spora część demiurgów ma ograniczony odbiór dyktowany mansardą, semantyczną specyfiką przekazu, co ogranicza (i słusznie) krąg odbiorców - nazwijmy to - o wysublimowanym smaku. Postawione pytanie (również do mnie) nasunęło się ad hoc, jako chyba wniosek... bo, to, że jakiś tekst bywa adresowany do konkretnego odbiorcy, jest częstym motywem napędowym takiego "autora", choć upodobania odczytelnicze też mają - niejednokrotnie - addytywny wkład w strukturę przekazu (a na pewno w sieci, gdzie na gorąco można przeczytać opinie) I chyba tu jest słuszność: danym tekstem można (nie trzeba) zaciekawić, a co czytaczyciel z tym zrobi..?
:-) |
dnia 26.06.2015 09:47
wszystko dla mnie ok, oprócz tych zimnych kwiatów i to na niebie :-)
a tak na marginesie, wcale nie tylko dla tych którzy czytali książkę ;-) |
dnia 01.07.2015 13:42
A mnie właśnie te kwiaty tak łaskoczą po duszy |