Wiersz o jesieni nie kończy się smutno.
Wspomnienia odrywają litery pisane
na rzeźbach, majuskułą po lite skały.
Moment, kiedy smugi z ekranów malują
się w trójwymiarze, rozcieńczają farbę,
wznoszą między nas napisy końcowe.
Dobry czy zły, wiadomo krople,
pukanie deszczu, mają sens.
Odwrócę się w sny jak noce zachłysnę,
tylko nie mów niebo, ani kiedy koniec.
Srebrne i czarnobiałe są po dziś dzień.
Rozpinam parasol ale składam ręce, wieje mocniej.
Wiatr chce słyszeć, grać dźwięki na raz jak do taktu,
jeden na jednego, a bić się ze mną nie umie. Dlatego.
Przestań padać, nie lubię kiedy zapominasz mamo,
rosnę.
Dodane przez felicja
dnia 31.03.2015 22:01 ˇ
11 Komentarzy ·
688 Czytań ·
|