A nie ma jednej kawki w powietrzu, która by nie spała przez jedną noc życia w spokojnym gnieździe. Lecz o mnie Bóg zapomniał."
J. Słowacki
To było w marcu we wtorek;
zamarzło pod nogami grząskie oparcie
dla paru przebiśniegów.
Z pudła schodów wychodziły dźwięki,
rury jak żywe wiły się pod tynkiem.
Pokrywała się grubą warstwą śniegu
trawa zieleńsza od wszystkiego.
W górach tłoczyło się nowe powietrze,
by nazajutrz zasypać światłem podwórze.
Trzaskały bramy, przelewała się rzeka,
nic nie mogłem zmienić zapisany w księgach.
„Chrystus chuj” wołali wysłannicy piekła.
Dodane przez admin
dnia 01.01.1970 00:00 ˇ
2501 Czytań ·
|