|
dnia 08.05.2014 07:01
W szeptach jest Tobie zdecydowanie lepiej i klimat wyczarowałeś w tych krużgankach, zawiłościach w które spadasz ze szczytów jak orzeł :)
Brawo Panie Mefisto, który tak krzyczysz w złości!
Tutaj jest mądrze:
ciało tobie niepotrzebne
jest balastem pełnym cierpień
gratuluję i pozdrawiam C. |
dnia 08.05.2014 12:51
-:))))
pozbyłbym się tej mgły oparu zbędne powtórzenia
albo synonimy albo jakieś nowe wersy żeby tę bajkowość bardziej uwypuklić żeby nie była taka jednostronna
i może jeszcze rym krzyżowy wtedy rodzą się w trakcie pisania nowe pomysły
-:))
pozdrawiam |
dnia 08.05.2014 13:44
Hmm... |
dnia 08.05.2014 19:55
Bajecznie i realistycznie. Jestem za....Pozdrawiam. |
dnia 09.05.2014 00:11
Podoba mi się, jest magia...
Pozdrawiam. Barbara. |
dnia 09.05.2014 15:48
albo mam przywidzenia, albo ten wiersz już był publikowany, pod tytułem "Szept nocy"...Pozdrawiam, Ewa |
dnia 09.05.2014 17:48
Ewo, Ewa Włodek - masz świetną pamięć! Rzeczywiście ten wiersz był już dodany dnia 05.09.2012 - poszukałam i znalazłam :)
Ale wart jest przypomnienia. W przeciwnym razie nie przeczytałabym go. Barbara. |
dnia 09.05.2014 19:15
Tak, jest tu magiczny klimat, no i ten szept... |
dnia 10.05.2014 19:57
To stary tekst jedynie nieco odświeżony. |
dnia 10.05.2014 22:04
Chociaż nick diabelski, ale mi bratnia dusza. Bardzo ładny i prawdziwy wierszyk. Niektórzy jak zwykle coś by wycieli, zmienili, a ja toleruję, to, co ktoś napisał. Ostatnio przy adiustacji mojej książki, adiustujący, pozmieniał sobie, bo on tak myślał, gdy sprawdzałem próby egzemplarz od razu zauważałem zmiany wprowadzone, po których nie wiadomo było, o co chodzi. Myśl piszącego jest jego myślą i nikt nie może wiedzieć tak naprawdę, o co jemu chodzi. Ciekawy jestem, czy czytałeś Roberta Moonroe - polecam.
Zaglądnij do mnie odpisałem na twego koma.
Pozdrawiam |
dnia 11.05.2014 08:56
Wklejam u ciebie świeżutki wypiek, aby mogli poczytać ci, co u mnie goszczą.
Jestem grafomanem
Z odrobiną wstydu przyznam się mili,
że wszędzie porozrzucane długopisy,
bo coś pisuję o każdej porze i chwili,
wklejam produkt, nie zauważam rysy,
nie jestem i do poety mi zbyt daleko,
bo zapisuję czym wena mnie obciąża,
i nie potrafię domknąć umysłu wieko,
i ręka w kreśleniu za nim nie nadąża,
zrównoważony poeta o umyśle wyważonym,
produkt swój taksuje rozważając go długo,
nie bawi się w jakieś głupawe rymowanki,
nim obraca, niby w palcach pieniądz złoty,
zastanawia się czy zakopać dla potomnych,
czy dla rozmnożenia zdeponować w banku,
ceniąc go nie potrafi tak prędko wydawać,
dni mijają, on bez ustanku go dopracowuje,
dodaje, ucina, sylaby jak liczykrupa zlicza,
gdy ja wysmażyłem i jeszcze gorący podaję,
a ostygnąć winien, by brzuch was nie bolał,
oto dziesięciominutówka proszę kosztujcie.
11 maja 2014
|
|
|