| 
 Na miły Bóg - ty nie pokazuj mi tych nóg 
bo nie wiem co bym z nimi zrobił, gdybym mógł. 
Choć mnie czaruje wielce lazut twoich ócz 
myślę - dziecko - ty raczej się ucz. 
 
Ja jestem men - to nic nie szkodzi, że nie ten 
a taki widok dla mnie czasem jest jak tlen. 
Nie powiem odejdź, kiedy widzę ten twój biust 
- i szyderczy, niemądry wyraz ust. 
 
Mnie się nawet podoba ten styl 
- ale ty zakryj chociaż kolana, 
bo nie potrafię tak po prostu zachować się cool. 
Naprawdę - nie wiem, jak 
być tu i gdzie patrzeć mam. 
 
Więc nie prowokuj mnie 
- jak śmiesz ? 
To dość głupie, że myślę ten wiersz. 
 
Oh, very young - to po angielsku, to nie slang. 
Ty tak prawdziwa jesteś jak nimfetka z mang. 
I choć przyciągasz wzrok, jak kolorowy slajd, 
masz dwa oblicza - jak Jeckyll i Hyde. 
 
A mnie nawet podnieca ta myśl 
- że mógł bym cię nazywać - kochana, 
i pragnę teraz już od razu usłyszeć, że ty 
- od dawna czekasz, bym 
odważył się i wyznał to dziś. 
 
Lecz zastanawiam się 
- jak śmiem ? 
To żałosne, że śpiewam ten wiersz. 
 
Choć trochę żal - ty oczy zimne masz jak stal 
i patrząc na mnie kpisz wśród ciągłych śmiechu salw. 
Udaję, że nie słyszę, że spieszę się gdzieś, 
lecz nucę wciąż i układam ten wiersz. 
 
Choć mnie już nie zachwyca twój styl 
- czuję wiersz - będę pisał do rana. 
Bo byłaś muzą, ale tylko przez chwilę - jak flash 
- przechodzę, spuszczam wzrok, 
pochylam, skrywam twarz. 
 
I w myślach dziwię się 
- że chcę 
- dziś dla ciebie napisać ten wiersz. 
 
Oh, very young ... to spostrzeżenie ... to nie slang ... 
Dodane przez  PaNZeT
dnia 01.05.2013 09:13 ˇ
5 Komentarzy ·
698 Czytań ·
  
 
 |