Napatrz się światu aż do bólu
Wytrzeszczaj oczy aż do cierpienia
Nie tam się wpatruj, skąd cię
Niewinnym seledynem kusi
Młodziutka trawa
I nie tam, gdzie zorza
Na zawrotnym, wklęsłym nieboskłonie
Wyściela różową kołyskę
Dla nowego dnia
Nie wpatruj się w igrające zwierzęta
Ani w spokojnie śpiące dzieci
Spójrz, oto biegnie środkiem drogi
Jeden z ludzi
W dalekiej przeszłości tak jak i ty
Ulepiony z gliny, w którą tchnięto duszę
Dwie nogi, dwie ręce, głowa
W prawicy ściska sztylet
I pędził co sił
W poszukiwaniu serca do przebicia
Zniknął na zakręcie
I nawet słyszałeś ostatni krzyk zabijanego
Unikaj małych świateł migających wesoło
I kolorowych sztucznych ogni
A także choinkowych płomyków
Ale wpatruj się mocno w pożary
Które niszczą cały dobytek
Wpatruj się w podpalacza, mordercę, gwałciciela
W cmentarnego złodzieja się wpatruj
W roztrzaskane maszyny na drogach
W ziejące głodem twarze
W ciała w łańcuchach i powrozach
W nędzarzy leżących u stóp bogaczy
Spójrz, oto błyszczą klejnoty u jubilera
Pomyśl, że złoto jest okrutne i nie ma litości
Zmuszaj się i patrz
Na to brudne i oślizgłe
Na to co drugiemu zabrania żyć
W zabite ptaki wlepiaj oczy
W szczygły o migotliwych piórach
Z roztrzaskanymi łebkami
W szare przepiórki żelaznym ziarnem
W locie nakarmione
Wbijaj wzrok
Aż cię ściśnie ból
I zatęsknisz do niewidzenia
Dodane przez admin
dnia 01.01.1970 00:00 ˇ
1518 Czytań ·
|