| 
 Kiedy się nurzam w odmętach pościeli,  
Nieśmiało księżyc zagląda do okna.  
Zamglonym oddechem nagość ud bieli  
Gdy zmierzam ku tobie - już cała mokra...  
 
Mokra od deszczu - we śnie rzewnie leje  
Na stacji tęsknoty - brzmi gwizd konduktora.  
Serce po stokroć na dźwięk Mojry mdleje -  
Mam pociąg do ciebie, już wsiadać pora...  
 
W półciemnych wagonów dusznym przedziale  
Peryklejski posąg chłopca mnie czeka  
Sukienkę przeźroczą poprawiam niedbale -  
Ramiączko tak samo, samo ucieka...  
 
Drżącymi dłońmi w kielichu odwagi  
Upajam zmysły bukietem wina -  
Stajesz naprzeciw dumny i nagi  
Wstydem opływam, a blednę jak china...  
 
Dalej, na szyi, sznur wonny błyska  
- kolia całowań vel dzikie kąsania.  
Świat się zamyka w pól wężowiskach, 
Gdzie tną wilgoć ciszy miarowe wzdychania...  
 
Nasz pociąg cudowny umyka w parowy  
I wszystko tracę, i nic nie pamiętam.  
Rankiem plusk słońca ocuci pąsowy  
- tak sny kołyszą samotne dziewczęta... 
Dodane przez  funeralofheart
dnia 20.04.2013 07:04 ˇ
3 Komentarzy ·
638 Czytań ·
  
 
 |