1.
Dziś nie wolno łagodnieć. Barany
na rzeź idą z wiatrem w wełnie.
Wywalczyły wolność beczenia.
Odwracasz głowę. Odruchowy
znak krzyża możliwy tylko w myślach,
gdy mijasz osiedlowy kościółek. Z onet.pl
dowiesz się wieczorem, że ksiądz Paweł
ma diabła pod sutanną.
Wymijające odpowiedzi. Nie stać na nic więcej
w obliczu aniołów stróżów z okładek tabloidów.
Wstyd nawet złożyć świąteczne życzenia.
Jeżeli wlazłeś między wrony,
nie daj się zadziobać. Zerwałeś
z szyi medalik, to przecież
nic nie znaczy. Staś Tarkowski
był idiotą, nie musisz powielać
świadectw.
Uwierzyłeś?
2.
Obraza uczuć. Wszystkim trzeba
pozwolić na szczanie pod kapliczką,
w imię artykułu 53.
3.
Należałoby zacząć od prehistorii.
Wytoczyć z bełkotu pierwsze słowa
jak pięściaki. Wyciosane
cierpliwymi uderzeniami.
Tu i teraz nie wystarczą wiersze
o pliszce siwej ani góralskie
przyśpiewki dla błogosławionego.
Gawiedź okazała się zbyt słaba, by unieść
choćby jedną drzazgę,
kiedy strzaskany krzyż zdławił źródło
w ciemności.
Mów mocno. Nie oszczędzaj
na rózgach i lustrach; rozdawaj
w promocji. Grzechy główne
muszą w końcu przejść przez
gardło. Przeżegnaj się
publicznie, pojebie od ojca dyrektora.
Właśnie tak. Choć srebrna misa
czeka i dziwka za dekapitację
w mediach zatańczy
przy rurze.
Może łatwiej byłoby zejść pod ziemię
z pogruchotanymi kośćmi
niż żyć w ośmieszeniu. Ucieczka od
zwarć, codzienna dezynsekcja
sumienia, jak trwożliwe zakopywanie
talentów pod osłoną nocy.
System pracuje niestabilnie.
Obciach.
Gdy stanąć naprzeciw
oznacza pełną dyspozycyjność,
zgięcie karku. Do końca
nazywając po imieniu.
Dodane przez Gloinnen
dnia 04.04.2013 22:46 ˇ
6 Komentarzy ·
667 Czytań ·
|