My nie mieliśmy własnej pory,
pamiętaj zawsze o tym Stefan.
A wczoraj?
Przestań!
Wczoraj, też było dla tych z miasta, w ich cieniu
przyszło nam wyrastać, skradli nam wszystkie
górskie szlaki, i co najlepsze do plecaków.
W nich były cztery pory roku, a poza wszystkim
co konieczne, pewnie ze szczęściem nieśli spokój.
My nie mieliśmy szczęścia w teczkach,
w nich było co najpotrzebniejsze:
Dwie kromki chleba na śniadanie, wypracowania
naszej mamy, po parze butów potarganych,
by ich przy szlaku nie pobrudzić, gdy schodziliśmy
tamtym z drogi, chowając w krzakach brudne stopy.
Wagary?
To też nie nasza pora, stary, lecz tamtych z miasta, zakochanych,
gdy półprzytomnym przy potoku, otworzyliśmy pory roku.
Nie znaleźliśmy w środku szczęścia, tylko garść wysuszonych liści,
dwie kromki chleba na śniadanie, dwie pary butów sznurowanych.
Nie!
Ja chyba nie mam racji, Stefan, gdy mówiąc patrzę na to dzisiaj,
czuję, że wtenczas tamci z miasta, już mogli w naszym cieniu zostać.
Gdyby ktoś wtedy w nasze teczki, dołożył kolorowych liści
a trampki zmienił w takie same,
buty wysoko sznurowane.
Dodane przez kozienski8
dnia 01.01.2013 17:41 ˇ
11 Komentarzy ·
1117 Czytań ·
|